-

Alfatool : Między Alfą a gammą, ale bardziej w stonę Alfy

Requiem dla błazeństwa cz.3 Lustra i znaki

tekst siódmy z 19 marca 2024


Paul Lunde, Tajemnice szyfrów, Carta Blanca sp. z o.o, Grupa Wydawnicza PWN

Hanna Dziechcińska, Ciało, strój, gest w czasach renesansu i baroku, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 1996

 

Moja babcia miała kiedyś dużą toaletkę. Solidną i drewnianą podstawę wieńczyły trzy lustra. Jedno duże centralne i dwa mniejsze skrzydła boczne. Będąc dzieckiem, jak zaczarowany, przez wiele lat przesiadywałem przed tym meblem, ustawiając lustra pod różnymi kątami, mnożąc odbicia i próbując zliczyć zwielokrotnione rzeczywistości.

Wydaje mi się, że nieco podobnie jest z szyframi, a także z symbolami, które wykorzystane przez twórców zamieniają się w znaki. Między szyfrem, symbolem i znakiem istnieją istotne różnice, które wymagają choć krótkiego przedstawienia.

Szyfr jest próbą zwielokrotnienia przeszkód w drodze do odczytania jednego konkretnego komunikatu. Gdy ktoś nie zna algorytmu i kodu lub polegnie na łamaniu ich, nie dotrze do finału, czyli do logicznej informacji, która została zaszyfrowana. Ze znakami i symbolami jest inaczej. Mogą one być ukryte, lecz jeśli je odnajdziemy, to powinniśmy dojść do odczytania przybliżonej treści lub prawdy, którą autor chciał nam oznajmić.

Dlatego uważam, że nawet z punktu widzenia logiki, mówienie o szyfrach jakiegoś twórcy nie ma większego sensu, bowiem analiza jego twórczości zmuszałaby nas do jedynego logicznego odczytu jego dzieł, bo do tego prowadzi przecież złamanie szyfru.

A tu pojawiają znaczące „komplikatory”, bowiem wielu twórców, do których ewidentnie należy zaliczyć Matejkę, preferowało komunikat wielopoziomowy, a ten zakładał, że tylko nieliczni, którzy odnajdą klucz do znaczeń, będą w stanie dotrzeć na wyższe poziomy ich odczytania. Gdybyśmy więc chcieli mówić o szyfrach albo kodzie Matejki, to tak na dobrą sprawę odpowiadałoby to sytuacji szyfrowania poezji symbolistycznej.

Ze znakami i symbolami jest jeszcze jeden problem. Otóż szamani nauki starają się ustawiać lustra w taki sposób, by mnożyć znaczenia. W ten sposób dokładają kolejne poziomy kodu, po to by ktoś, kto chce się przedrzeć do logiki i istoty przekazu pozostał z gaciami opuszczonymi do połowy kolan i z komunikatem:

„ - A lać na to ! To przecież może znaczyć wszystko!”.

Szczerze mówiąc, pozyskanie takiej świadomości nie jest rzeczą miłą, ani przyjemną, bowiem może zamienić spacery po muzeach w coś, co przypomina spacer po toalecie publicznej.

Nie mniejszą pułapką jest dawanie wiary mędrcom upierających się przy jednym i jedynym odczytaniu znaku, czy symbolu; odczytaniu stemplowanym uczelniano-mistrzowskim certyfikatem. Tu na szczęcie można użyć podstawowych narzędzi, czyli faktów i logiki i spróbować owe „widzenia wszechwiedzących” zakwalifikować jako mniej udaną realizację obrazu „Ślepcy” Breugla:

Peter Breugel Starszy, Ślepcy

Próbując szukać wydanych po polsku wartościowych książek dotyczących odczytywania szyfrów natkniemy się przede wszystkim na historie dotyczące Enigmy, trochę materiałów związanych z II Wojną Światową, ewentualnie publikacje dotyczące rozwiązania tajemnicy hieroglifów. Rodzimi historycy raczej unikają tych tematów, bo trudno im sobie wyobrazić, by humanista mógł się grzebać w algorytmach albo renesansowych partyturach. I mamy to co mamy, czyli prawie nic. Chwalebnych wyjątków wielu nie znajdziemy. Dwa z nich tu przedstawię. Jednym jest wydanie prawie trzystustronicowej popularyzatorskiej księgi p.t „Tajemnice szyfrów”, drugim - dwa razy mniej okazała rodzima książeczka „Ciało, strój, gest w czasach renesansu i baroku”. Ta ostatnia książka zakotwiczona jest bardziej w symbolice i nosi mniej znamion popularyzacji, a więcej - naukowości.

Kompilacja zaproponowana przez Paula Lange urzeka oprawą graficzną i szerokim wachlarzem przedstawionych zagadnień. Niektóre z nich znamy z innych popularyzacji - ot choćby tajemnice pentagramu, sekretne znaki heretyków, różokrzyżowców, alchemii, kabały czy nekromancji. Autor proponuje nam także fascynującą i przystępną wycieczkę po najbardziej znanych złamanych szyfrach: dysku z Fajstos, hieroglifach, szyfru Cezara, średniowiecznych systemach szyfrowania, szyfrze Bacona, szachownicy Polibiusza i wielu wynalazkach ery nowożytnej. Księga jest raczej podręcznym słownikiem opisujących kolejne kody i próby uczynienia niektórych dziedzin hermetycznymi i zabezpieczonymi przed osobami niepożądanymi. Być może rozczaruje ona biorących udział w regularnych próbach odczytywania symboliki banknotów, czy monet proponowanych przez Piotera, ale uświadamia o jak wielu rzeczach dotyczących kryptologii nie mamy zielonego pojęcia.

Wsparci tą wiedzą możemy nieco raźniej przystąpić do wątku, który niespodziewanie nam umknął, czyli do Matejki. W przypadku jego dzieł powinniśmy przyjmować, że podsuniętych przez twórcę rozwiązań jest kilka i mogą być kompletnie odmienne w zależności od grupy, z którą komunikował się malarz. Widzowie nie znający polskiej kultury, ani historii mogli zachwycać się jego obrazami podziwiając kulturę materialną uchwyconą na płótnach. Rodacy, którzy chcieli tam odnaleźć sienkiewiczowskie „pokrzepienie serc” czynili to bez większego wysiłku znając jedynie podstawowe fakty historyczne. Ci, którzy chcieli sięgnąć głębiej musieli używać „map postaci”, które zazwyczaj wraz z krótkim opisem sporządzał sekretarz Matejki Marian Gorzkowski.

Ale i to nie był „najwyższy stopień” wtajemniczenia w warstwę znaczeniową płócien.

Matejko nie raz obdarowywał swoją podobizną bohaterów jego dzieł. Jednak tylko w „Hołdzie pruskim” uczynił to dwukrotnie. Dał swą twarz Stańczykowi i Bartolomeo Berecciemu. Moim zdaniem w ten sposób zasygnalizował nam wagę tego wielkiego płótna – więcej Matejki w Matejce, to używając znanego nam (ale nie koniecznie naszym dzieciom i wnukom) kodu, to po prostu „więcej cukru w cukrze”. Pewien piszący niegdyś, a umarły już artysta, twierdził, że zbliżając się do „Hołdu pruskiego” odczuwa się „korny lęk, że obcuje z ze zjawiskiem niezwykłym i niepowtarzalnym”, które określa mianem „świętości”. Ja się z tym zdaniem zgadzam i obiecuję, że mozolną drogę ku odnajdywaniu coraz wyższych -historiozoficznych, a nawet religijnych znaczeń tego dzieła, krok po kroku spróbujemy przebyć.

Póki co wróćmy do obdarowanych matejkowską twarzom postaci. Tym co je łączy jest berło. Berecci trzyma ten królewski atrybut w prawej dłoni, pozbawiając go tym samym Zygmunta Starego. Zauważmy, że berło jest ukryte w samym zakątku dzieła. Stańczyk nakrywa swą dłonią flet, który kształtem berło przypomina. Berło trzymane przez florentyńczyka Bartolomeo wieńczy korona. „Koroną berła” błazeńskiego jest dłoń Stańczyka. I tutaj właśnie pojawia się kluczowa kwestia logicznej interpretacji dzieł. Jeśli artysta daje swoim postaciom twarz to powinien je także obdarzyć swoimi innymi członkami. Czy Matejko czyni to z dłońmi? Gdy się wnikliwie przyjrzymy, to okaże się, że nie. Prawej dłoni (trzymającej berło prawie nie widzimy, gdyż na niej kończy się (a może zaczyna?) obraz. Lewa dłoń Berecciego mogłaby należeć do jakiegoś kolosa od biedy do strongmena pracującego w kamieniołomach, ale na pewno nie jest „oryginalną” dłonią drobnego Matejki. Jego prawdziwe i subtelne i szczupłe „narzędzia malarskiej roboty” możemy oglądać na fotografiach.

Dłonie naszego mistrza nie mają żadnych wspólnych cech z wyglądającymi groźnie, by nie rzec demoniczni dłońmi z „Hołdu pruskiego”. Idąc tym tropem, powinniśmy zwrócić uwagę na ręce Stańczyka. Podobnie jak u Berecciego jedna ręka błazna jest nieco skryta. Druga niesie ewidentnie diabelskie konotacje. Coś co dziś popkultura sprowadziła do satanistycznego gestu znanego pod starą nazwą „mano corunta” w basenie Morza Śródziemnego, a zwłaszcza we Włoszech jest gestem odpędzającym nieszczęścia. Tradycyjnie używa się go do przeciwdziałania lub odpierania uroku „złego oka” (po włosku : malocchio).

Matejko odbył długą podróż po Włoszech w trakcie której na pewno znaczenie tego gestu poznał, choć trzeba przyznać, że w starym malarstwie wcale nie tak łatwo go odnaleźć. Oto jeden z nielicznych przykładów:

Portret kobiety I mężczyzny przy oknie, Fra Filippo Lippi, około 1440

Inne – nieco podobne ułożenie dłoni można odnaleźć na hiszpańskiej rycinie opowiadającej alegorycznie o monarchii hiszpańskiej z czasów Filipa II. Zdobi ona okładkę książki Hanny Dziechcińskiej. Przeczytajmy jaką ideę niesie ten rysunek:

 

„Dłoń, która (…) przedstawia rękę Filipa II, ma znaczenie symboliczne i ewokujące lekturę interpretacyjną. W repertuarze emblematycznym bowiem ręka otwarta, często umieszczona wraz z okiem, tradycyjnie stosowana była dla przedstawiania czujności i mądrości monarchii. Tutaj, każdy z czterech palców wyprostowanych odnosi się do księstw chrześcijańskich: Leon, Kastylii, Aragonii i Navarry. Palec zgięty, to brakująca do całości Portugalia”. (s.52)

Gdybyśmy odnieśli ten alegoryczny sposób przedstawiania jedności królestwa do układu dłoni Stańczyka, to mogłoby nam wyjść, że błazen zginając dwa środkowe palce ostrzega, że Albrecht Hohenzollern oprócz emancypacji Prus Książęcych będzie próbował zgiąć jeszcze jeden palec Zygmunta Starego i wyrwać mu Prusy Królewskie. Argumentacja w sumie logiczna, ale przy interpretacji liczą się także fakty. Matejko nie zwiedzał hiszpańskich muzeów, antykwariatów ani bibliotek i prawdopodobnie rzeczona symbolika nie była mu znana.

Dużo bardziej przydatny dla logicznych i opartych o fakty odczytań jest moim zdaniem obraz Fra Fillipo Lippiego.

Trzeba przyznać, że trudno o lepsze zobrazowanie znaczenia tego nieco złowieszczego gestu, którym dziś się zajmujemy. Mężczyzna, najprawdopodobniej mąż portretowanej kobiety, odgania gestem dłoni wszelkie zło, które mogłoby zagrozić ich jeszcze nie narodzonemu dziecku, które kobieta będąca w ciąży, czule osłania dziecię swoimi delikatnymi dłońmi splecionymi na swym łonie. Bohaterowie obrazu są spokojni i ufni w to, że nic strasznego im się nie przydarzy.

Gest dłonią, który czyni Stańczyk na obrazie „Hołd pruski” był zauważony przez niektórych uważnych badaczy jego twórczości. Jedna z odnalezionych przeze mnie interpretacji mówi o „wieszczeniu” tym gestem „przyszłych burz nad Rzeczpospolitą”.

Ta interpretacja wyda się nieco niedokładną, gdy przyglądamy się dziełu Lippiego. Mężczyzna odpędza urok „złego oka” patrząc na swoją wybrankę. Na „Hołdzie pruskim” Stańczyk patrzy na nas - to MY mamy spojrzeć na to dzieło „dobrym okiem”, okiem które ujrzy, co naprawdę dzieje się na krakowskim rynku.

To MY jesteśmy „zauroczeni” przepychem strojów, atmosferą święta, Złotym Wiekiem, poczuciem dumy z naszej historii. To wielki artysta, wielki Matejko, rzucił na nas swą diaboliczną dłonią urok. Metaforycznie rzecz ujmując dłoń Berecciego zbudowała architektoniczne skarby Wawelu, a Matejko stworzył olśniewającą, monumentalną, magiczną scenę. Niestety to tylko złowrogie sztuczki, które czarują nasze oko i czynią je de facto okiem złym i ślepym. Stańczyk ma nas odczarować, ma uczynić nasze oko „okiem dobrym”, widzącym dużo więcej, sięgającym dalej i głębiej.

Cóż więc uczynił Marian Konieczny zmieniając układ palców Stańczyka przyklejonego do warszawskiego pomnika Matejki? Nie sądzę by nas kierował na druga stronę ulicy Puławskiej, byśmy próbowali odnaleźć tam ukryte sensy.

Warszawski pomnik Jana Matejki

Konieczny ową zmianą, unieważnił gest Stańczyka. Odebrał mu moc symbolu. Stając naprzeciw panaMarianowej podróby pozostaniemy pod wpływem uroku „złego oka”, pozostaniemy ślepcami. Marian odebrał błaznowi moc. Mało tego w sposób symboliczny odebrał tę moc również Matejce, gdyż pozbawił go magii jego dłoni; dłoń Stańczyka bowiem to jednocześnie dłoń Matejki.

Czy pan Marian uczynił to świadomie? Ja uważam, że tak i kiedyś dorzucę do udowodnienia tej tezy garść innych argumentów. Póki co poprzestańmy na konstatacji, że realizacja Mariana Koniecznego nie chroni nas, lecz rzuca na nas urok złego oka. Nasze oczy nie są w stanie się przebić przez mgłę tej klątwy. Nie widzimy więc, że pierwszy lepszy Marian odbiera moc Mistrzowi, że unieważnia jego przesłanie. Nie widzimy także i nie dociera do potwornośc faktu, że przechodzimy obojętnie obok miejsca, w którym krzyż wylądował na zwieńczeniu pomnika czynu rewolucyjnego, powszechnie nazywanego „wielką cipą” lub „piczką”. Nawet gdyby, ów krzyż miał być jedynie symbolem miasta, to czy fakt ten nie powinien burzyć jego mieszkańców?

A czy pozbawianie mocy matejkowskich symboli nie przypomina wam czasem opisywanej tu niedawno protestanckiej burzy, która miała pozbawić mocy posągów świętych? .

Pora kończyć tę niewesołą opowieść, Zaczęła się ona od opisu toaletki mojej babci. Zakończy się tak, jak zwiedzanie domu Matejki przy ulicy Floriańskiej. A jak się ono kończy? Jakie są ostatnie mijane przez nas eksponaty? Chyba nikt ich nie zauważa, bo do dziś nie odnalazłem żadnych ich zdjęć umieszczonych w internecie. Czyżby i tu działał urok "złego oka", który nie pozwala nam dostrzec dwóch dużych bogato rzeźbionych weneckich luster.

A jesli nawet uda nam się je kątem oka zauważyć, to czy zobaczymy rzucającego urok woźnicę, który popędza konie gnające ku nam ze swymi "urokliwymi" odbiciami rzeczywistości. Czy jesteśmy w stanie oprzeć się klątwie, gdy odbity świat opaty jest na czarnych rogach, których moc tępią odrobinę bezradne i spłoszone anioły?

C.D.Nastapić powinien. Wszak Stańczyk to nie jedyny bohater Hołdu, który czyni taki gest.

 

Tu link do innych ciekawych książek z biblioteki Betacoola, sprzedaż których pomaga Władkowi - Magistrowi Sztuki, którego satn zdrowie na razie bardzo go od tej sztuki oddala.

Cykl Requiem dla błazeństwa:

Requiem dla błazeństwa. Część 1 - Od przypadku do przypadku, aż do Znaku

Requiem dla błazeństwa. Część 2 - O przekleństwie rzeźby wiecznie żywej

 

 



tagi: znaki  diabeł  kraków  pomnik  jan matejko  znak  stanczyk  błazen  hołd pruski  tajemnica  marian konieczny  paul lunde  hanna dziechcinska  gest  szyfry  kody  lustra  urok  mano corunta  złe oko 

Alfatool
19 marca 2024 21:19
24     879    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @Alfatool
19 marca 2024 22:25

Nie mniej Konieczny wiedział o co tu chodzi.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @chlor 19 marca 2024 22:25
19 marca 2024 23:40

Jak się było nadwornym rzeźbiarzem komunistów i do tego studiowało się w Leningradzie (chyba), to musiał takie rzeczy wiedzieć żeby nie podpaść cenzorom. 

Stańczyk w Warszawie robi gest odpędzający zły utok, ale robi to nie palcem wskazującym i małym, ale palcem środkowym i małym. Nie wiem, co oznacza taka różnica.

Ns Puławskiej spotykali się "Puławianie" czyli "Żydzi". Pomnik zaakceptowano w 1989, gdy nastąpiło porozumienie dawnych "Natolińczyków" z  dawnymi "Puławianami". 

I o zgrozo,  w pałacyku w Natolinie powstała szkoła/uczelnia europejska, gdzie sam Geremek wykładał. 

Czy Albrecht był Natolińczykiem, czy Puławianem? Zadam takie trochę ekstrawaganckie pytanie?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
19 marca 2024 23:42

Link mnie kieruje do zalogowania się na allegro, a ja tam nie mam konta...:). I klops.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 19 marca 2024 23:42
20 marca 2024 07:05

Pisz na priv albo załóż konto na allegro a wtedy nie zapłacisz za przesyłkę, które tanie nie są.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Alfatool 20 marca 2024 07:05
20 marca 2024 07:29

Link jest zły, bo zamiast prowadzić do Twojej oferty, prowadzi domyslnie do strony: moja oferta

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 19 marca 2024 23:40
20 marca 2024 07:32

Odslonięcie pomnika miało miejsce dopiero 3 maja 1995 roku (to oczywiście data znaczące a nie przypadkowa)

W przedtydzień tego zdarzenia działy się dośc ważne wydarzenia dotyczące odpędzenia uroków złego oka od sporządzenia rachunku obopólnych cierpień:

"na uwagę zasługuje wystąpienie polskiego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego, 28 kwietnia 1995 r., w Bundestagu, jako jedynego gościa zagranicznego, z okazji 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej. W trakcie przemówienia wyraził m.in. ubolewanie „nad indywidualnymi losami i cierpieniami niewinnych Niemców dotkniętych skutkami wojny, którzy utracili swe strony ojczyste”. Przy czym, społeczeństwo niemieckie coraz bardziej uświadamiało sobie, iż Polacy zajmujący dawne ziemie niemieckie nie są zwycięzcami wojny, tylko jej ofiarami".

https://czasopisma.marszalek.com.pl/images/pliki/ksm/25/ksm2505.pdf

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Pioter 20 marca 2024 07:29
20 marca 2024 07:37

Skorzystaj z linków z początku wpisu, które znajdują się pod zdjęciem książek z okładkami.

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @Alfatool
20 marca 2024 07:37

Najprościej chyba będzie wpisać: makulekturapl, kliknąć lupę i zaznaczyć szukaj w sprzedawcach. Na allegro lokalnie chyba nie można udostępnić aukcji. Przynajmniej z telefonu. 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool 20 marca 2024 07:37
20 marca 2024 07:39

Trzeciej książki ze zdjęcia nie sprzedaję, bo to mój jedyny egzemplarz. Większość Nawigatorów zna tytuł książki z trupią czachą w renesansowym "stroju głowy".

zaloguj się by móc komentować

atelin @Alfatool
20 marca 2024 08:06

Plus. Dochodzenie doskonałe, wielowątkowe i rozwojowe.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 20 marca 2024 07:37
20 marca 2024 08:36

No toś mnie zaskoczył. Ale bardzo trafne z tym pomnikiem p. Mariana w Warszawie. "Hołd Pruski wersja poprawiona i uwspólcześniona" A.D. 1989. To wtedy Niemcy ogłosili jednostronnie, że są naszym adwokatem w Europie. A wiadomo, że jak jest adwokat, to jest i oskarżony....:)

zaloguj się by móc komentować


Alfatool @OjciecDyrektor 20 marca 2024 08:36
20 marca 2024 09:40

Tak. Idziemy w stronę wskazaną przez marianowego błazna, a nie przez Matejkę.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
20 marca 2024 10:27

Przy okazji zajrzyj na whatsappa...:)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool
20 marca 2024 23:04

I ten Stańczyk przy Szustra i zegarmistrz w baszcie i wieża mauretańska i ...

 

Cholera ! Trzydzieści lat w okolicy i drugie trzydzieści plus z Bielan.

 

Jak wujek opowiadał o wąskotorówce, to prawie widziałem. Teraz jest łatwiej.

 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @MarekBielany 20 marca 2024 23:04
21 marca 2024 06:57

Tam jest siedziba Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Admirator fletu nie mógł o tym nie pamiętać. Może pan Marian chciał nam jednak coś pokazać...

Architektura pałacyku bardzo nieoczywista

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
21 marca 2024 09:58

I Kossakowa wiedziala i nawet Orzeszkowa więcej niż miesci sie w memologii. Ale ich pokolenie tez zachowywalo ' dyskrecje.' Była zatem politpoprawna presja zanim powstało to pojęcie polit. poprawność. Zamiast prawdy byly zaten wykwity typu 'Prawem i lewem' przlepiajace szlachcie gebe. Wtedy to byl internacjonalizm wyzszej sfery. Demaskowac nie uchodzilo. Dzis jest internajorewolucjo. I też nie uchodzi.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
21 marca 2024 09:59

Świetny tekst i świetne zdjęcie w weneckim lustrem.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Magazynier 21 marca 2024 09:59
21 marca 2024 10:08

Powiem ci, że ja bym nie chciał się w nim codziennie oglądać bo uroczyskowe takie a na pewno nie urocze.

Od pewnego momentu, który chyba jestem w stanie czasowo zakreślić, życie Matejki wyglądało tak jakby twarze z ram luster w nim mieszały.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
21 marca 2024 11:17

Czy to dlatego że był Czechem? Czy dlatego że był profesorem na akademii? 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
21 marca 2024 11:19

To lustro autenty z domu mistrza? Gorzej niż bulhakowskie. Wenecko-fenickie 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Magazynier 21 marca 2024 11:19
21 marca 2024 11:41

Przywiózł je z podróży po Włoszech. Zakupione najprwdopodobniej w Wenecji z dużym zestawem mebli.

Lubię sobie wyobrażac jak sprzedaje mu te lustra wencjański Woland po uprzednim targu, którego istoty Matejko nie pojmie, albo gorzej - zaczyna pojmować i stanie wkrótce przed potwornie trudnym wyborem, którego niestety dokona.

CDN...

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool 21 marca 2024 06:57
21 marca 2024 22:20

E tam.

Jak półwieka temu zjeżdżając na sankach obok ambasady Japonii, mijałem budkę z szyldem TKKŚ (niby wypożyczała sanki) !

 

P.S.

Dotarliśmy do skarpy.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 21 marca 2024 22:20
21 marca 2024 22:33

Dodatkowo w pobliżu od placuni zaczynają się dwie arterie: Marszałkowska i Puławska. Numeracje mają wektor przeciwny, ale przestrzegają zasad: parzyste na prawo, nieparzyste na lewo.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować