-

Alfatool : Między Alfą a gammą, ale bardziej w stonę Alfy

Requiem dla błazeństwa Część 5. Od ogołoconych kościołów do gołych cyców Wenus, czyli o źródłach estetycznego stręczycielstwa

tekst dziewiąty z 23 marca 2024 r.

Łukasz Cranach Starszy, Sąd Parysa

 

Sergiusz Michalski, Protestanci a sztuka. Spór o obrazy w Europie nowożytnej, Warszawa 1989, PWN, nakład 2750+250 egz., s.371

 

W czwartej części cyklu poznaliśmy skrawek twórczości Łukasza Cranacha Starszego, którego pozwoliłem sobie określić „mistrzuniem” i analizę jego dzieł poświęconą cyklowi obrazów przedstawiających Wenus, któremu to cyklowi, pani Małgorzata Żuk-Kulesza starała się nadać odpowiedniej szykowności, słowem „glamour”.

Twierdziła ona także, że ów szczególny czar obrazów wynikał z połączenia nagości z wykwintnymi dodatkami jubilerskimi, kapeluszami i szatami tak zwiewnymi jak bisiorowy zefirek. Nie bardzo nam co prawda do mitologicznych odniesień pasował złoty bogato zdobiony krzyż na gołej piersi jednej z Wenusek, ale uznaliśmy, że byś może wnętrzarski styl glamour polegający na mieszaniu elementów z różnych epok, taki anturaż tłumaczy.

Pani Małgorzata w swojej naukowej pracy postanowiła w poniższy sposób uzasadnić użycie tego rzadko używanego w poważnych dysertacjach słowa :

"(Cranach) zaskoczył widza, przywykłego do gotyckiej stylizacji, ich zmysłowością, dekoracyjnością atrybutów i uwiódł widza, tak jak można omamić niewinnego człowieka pewnym blichtrem. Ale w tym kontekście słowo glamour posiada jak najbardziej pozytywny sens".

Spróbuję teraz niczym Łukasz Cranach skoncentrować się na wdzięcznym obnażeniu, tych dwóch pięknych niczym piersi Wenus, zdań. Posłużę się niestety nie pędzlem i farbą, jak czynił to Cranach, tylko wiejską dociekliwością. Z powyższego tekstu możemy wysnuć wniosek, że pozytywny sens słowa „glamour” polega na zaskoczeniu, uwiedzeniu i omamieniu niewinnego człowieka. Z uwiedzenia i omamienia niewinnego człowieka wynika zazwyczaj utrata niewinności i wepchnięcie go w nowy wcale już nie niewinny styl i udekorowany nim świat. Chciałoby się zapytać, gdzie w tym tkwi ów „pozytywny sens”? Może w tym, co pani Małgorzata określa łamaniem kolejnych estetycznych barier, które jak twierdzi odbywały się na podstawie zleceń:

„Zamawiający je klienci Cranacha wymagali, by dzieła te poruszały ich wzrok, ale też inne zmysły. Wizerunki biblijnych i mitologicznych heroin i męczennic zamawiano nie tylko na dwór elektora, ale też czynili to zamożni mieszczanie. Cranach zapisał się w dziejach sztuki jako ten, który jako pierwszy nie bał się przedstawiać nagości postaci biblijnych, złamał kościelne tabu nałożone na nagość osób świętych.

Malarz nadał obnażonemu ciału pozytywne konotacje: jego naga Lukrecja, pomimo swej zmysłowości, aktem samobójstwa prezentuje najczystsze, najszlachetniejsze zachowanie kobiety, która nie chce żyć w hańbie i wybiera śmierć. Zatem nagość u Cranacha posiada wymiar moralny”.

Cranach - Lukrecja (Muzeum Sztuki w Niżnym Nowgorodzie)

Zaznaczę, że przy rozbieraniu do rosołu powyżej cytowanych kwestii, wiejska logika nieco wysiada. Pierwszym cisnącym się na usta pytaniem jest jakie to jeszcze „inne zmysły” poruszać miały dzieła Cranacha. Nie sądzę, by poruszały słuch, chyba także nie dotyk i węch. Smak oczywiście także nie wchodzi w grę, o czym będzie tu jeszcze mowa, bo wiele dzieł Cranacha niegdyś budziło?, a na pewno budzi dzisiaj duży niesmak. No i proszę – lista zmysłów się skończyła, a ja siedzę nadal nieporuszony. Nieśmiało więc pytam, pani Małgosiu, jakież to „poruszenie innych zmysłów” miała pani na myśli? Patrząc na cranachowe podroby, wychodzi mi z nich ewidentna próba poruszenia zmysłowości za pomocą silnych bodźców wzrokowych, którą dziś nazywamy pornografią. Więc zgodzę się na zdanie, że „nagość u Cranacha posiada wymiar moralny”, ale jedynie w takim sensie, że owa nagość go „omamia”, „pozbawia niewinności” i moralności próbuje natarczywie wręcz pozbawić.

źródło: https://lucascranach.org/imageserver-2022/DE_smbGG_1606_FR-none/01_Overall/DE_smbGG_1606_FR-none_2013_Overall-m.jpg

Badaczka z KUL-u, by zachować naukowy obiektywizm, o niezbyt pozytywnym odbiorze cranachowej sztuki zdecydowała się wspomnieć:

„Zarzucano artyście, że jest artystą na usługach dworu, że maluje obrazy przyjemne dla oczu mężczyzn i że jego Wenus odbierane są przedmiotowo, jako obiekt męskiej rozrywki. Berthold Hinz uważał, że Cranach zdradzał szczególną predylekcję do oddawania ciała w sposób wyrafinowany, w takiej estetyce, jaką lubili jego klienci. Wysuwano przypuszczenia, że malarz uwiecznił kurtyzany obecne na dworze elektora. Ale nie należą do nich postaci Wenus. Ich oblicza są szlachetne, podczas gdy kurtyzany przedstawiał w sposób karykaturalny, zniekształcając ich wizerunek, w czym dokonywał też oceny ich postępowania (sceny są wyzwolone erotycznie, a nawet lubieżne)”.

Co za przykra niespodzianka. Cranach (przynajmniej w oczach niektórych facetów) był służalczym dworskim pacykarzem, traktującym kobiety przedmiotowo, byle schlebić niskim męskim potrzebom, przedstawiał je w sposób „wyzwolony erotycznie, a nawet lubieżny”. Co na to pani Małgorzata? Wydaje się, że nic to. Ważne, że Wenus były glamour, ale na wszelki wypadek lepiej trochę pewne niepiękne - z punku widzenia współczesnej kobiety - wątki trochę zabełtać:

Czy Wenus Cranacha można postrzegać jako emanację pięknego ciała? Tak. Z pewnością jest to manifestacja kobiecej urody. Kobieta w twórczości Cranacha odgrywa ogromną rolę. Malarz uwieczniał piękne męczennice, eleganckie boginie mitologiczne i współczesne ekskluzywne mieszczki i członkinie dworu elektora. Ich ciało nie oburzało widzów, ale prezentowało szyk i elegancję, jakie kojarzono z elitarnością świata dworskiego. Jednak wielu współczesnych artyście oskarżało go o zdradę sztuki i podporządkowanie jej teologii; inni o zbytnie rozerotyzowanie wizerunków i służalczość wobec dworu elektora. Cielesności w obrazach Cranacha nie sposób jest jednoznacznie zinterpretować”.

Cranach - Fontanna młodości

Czegoż my tu nie mamy. Zdrada sztuki, najprawdopodobniej na skutek służalczości wobec dworu elektora. Ciśnie się pytanie, o to o podporządkowaniu jakiej to konkretnej teologii napomina badaczka. Mnie urzekła fraza „członkinie dworu elektora”, która feudowsko oddaje cały uwieczniony przez Cranacha stręczycielski, otaczający go klimacik.

Proponuję, byśmy dali już spokój estetyczno-obyczajowemu nowatorstwu proponowanego przez Cranacha i zastanowili się jakimi motywami kierował się krusząc gotyckie wzorce i stare normy.

Odpowiedź znajdziemy w opisywanej już w tym cyklu książce Sergiusza Michalskiego p.t. „Protestanci a sztuka”. Poczytajmy:

„Spór o obrazy postawiła na porządku kwestię zagrożenia sztuki. (…) Bardzo wcześnie uświadomiono sobie fakt, iż reformacja oznacza koniec dotychczasowego systemu i organizacji sztuk plastycznych. Najwcześniej przejawy kryzysu dotknęły artystów. Niektórzy z nich stali się obrazoburcami, inni jak Durer, podjęli się obrony sztuki, większość jednak, spauperyzowana przez załamanie się mecenatu kościelnego szukała w desperacji różnych źródeł utrzymania. Z karykaturalną przesadą ukazał to – oscylujący między luterańskim a kalwińskim stanowiskiem – norymberski malarz Greiffenberger. „Malarze, snycerze i wycinacze klocków mówią: skoro świeci już się nie liczą, to malować będą nierządnice i łobuzów, jeśli to może przynieść pieniądze. (s.312)

„Luterański artysta Heinrich Vogtherr stwierdzał (…), iż wydarzenia w Niemczech (obrazoburcze – przyp. moje) „wszystkie subtelne i wolne sztuki znacznie pomniejszyły” (s.313)

Smutne wnioski płynące z wypowiedzi reformacyjnych artystów są takie, że ten postępowy prąd i obrazoburcze trendy uczyniły wszelkie sztuki mniej subtelnymi i mniej wolnymi. Pora więc wróćić pod cranachowy obraz Wenus stojącej pod jabłonią i podumać, czy nie jest to także przy okazji obraz ukazujący moment wypędzenia z raju.

Wszak obrazoburcze rozróby opisane w pierwszej części cyklu zamknęły wota raju mecenatu kościelnego, pod którym na ilość zleceń i tematów artyści raczej nie narzekali. Nagle stanęli oni przed koniecznością patrzenia w swoich pracowniach na mniej lub bardziej wątpliwej urody kobiece i męskie modele, w poszukiwaniu zdecydowanie mniej subtelnych niż dotąd tematów i pieniądza, który się nagle ulotnił. Musieli zapewne zmierzyć się z posądzeniem o grzech, gdy stawiali przez sztalugami nagie „członkinie elektorskiego dworu” lub zwykłe kurtyzany. Musieli zapewne wytłumaczyć bliskim osobom konieczność stawania twarzą w twarz wobec gołych wyzwań nowej sztuki. Mało tego musieli stać się komiwojażerami nowej estetycznego stręczycielstwa. Ci, którzy byli przyjaciółmi Lutra lub elektorskiego dworu miei łatwiej i byli w stanie sprzedać swoją twórczość. Niestety musieli schlebiać mniej lub bardziej wynaturzonym upodobaniom swoich nowych mecenasów. Ta gwałtowna zmiana musiała być dla wielu artystów i rzemieślinków dramatem i to mocno rozciągniętym w czasie:

„Nim wykształcił się nowy model twórczości artystycznej na północ od Alp musiał jednak upłynąć cały wiek, a przez ten czas istniała nieprzerwanie świadomość zagrożenia. W znamienny sposób ta kwestia istnieje u Durera. Durer przede wszystkim akcentuje fakt, iż malarstwo - jako wysoki stopień umiejętności – jest darem od Boga. Teza ta przetrwała w polemikach do XVII wieku”.

Ja mam wrażenie, że cała zalatująca artystyczną golizną twórczość Łukasza Cranacha Starszego jest jedną wielką polemiką z tą tezą wielkiego artysty. Cranach stawia nową, golusieńką jak nowo narodzone niemowlę tezę, że sztuka opuściła boski raj i jest w stanie samodzielnie i świecąc golizną, kroczyć nową drogą w stronę nowych bożków - pieniądza i tych, którzy nim dysponują, czyli mecenasów. Żeby ich zdobyć, wystarczyło w niech rozniecić grzeszną iskrę zaspokojenia „innych zmysłów”. A potem już tylko trzepać masę (obrazów) i kasę nie oglądając się na Durera i jego rojenia o darze od Boga.

Kilka ostatnich stron książki Michalskiego obfituje w ciekawe stwierdzenia. Oto jedno z nich:

„Pod koniec wieku XVI w środowisku saskim istniało wyraźne poczucie, iż protestanci muszą roztoczyć opiekę nad kulturą, by przeciwdziałać oskarżeniom o wrogi kulturze ascetyzm”. (s.313)

Cranach pokazał nam pierwsze ponętne niczym rajskie jabłka owoce tego mecenatu. Oskarżeń o ascetyzm wysuwać na pewno nie możemy. Natomiast powinniśmy zanotować, że w owym braku ascezy chętnie uczestniczy także błazen.

La Bocca della Verità (1525-28) Lucasa Cranacha Starszego, sprzedany na aukcji Sotheby's w 2015 roku, był jednym z ostatnich wielkich dzieł tego artysty pozostających w rękach prywatnych źródo: https://www.theartnewspaper.com/2018/07/31/from-the-archive-why-the-art-world-is-crazy-about-cranach

Pozostaje do rozstrzygnięcia jedynie wrogość kulturze.

Może nasze wątpliwości w tym względzie rozwieją się, gdy spojrzymy w oczy Albrechta Hohenzollerna.

Łukasz Cranach Starszy, Albrecht Hohenzollern

Na pewno dostrzeżemy w nich bezbrzeżną chęć otoczenia kultury opieką, która kazała mu troszczyć się o zdolnego młodzieńca Janka Kochanowskiego. Na pewno zobaczymy w nich chęć oddalenia oskarżeń o protestancki, wrogi kulturze ascetyzm. Może uda nam się w nich dostrzec głębię przemyśleń o zaletach państwowego mecenatu. Być może ujrzymy w nich także iskrę chęci do zaspokojenia cranachową twórczością owych „innych zmysłów”, tak pięknie przywołanych przez panią Małgorzatę będącą bez wątpienia "członkinią dworu" admiratorów Łukasza Cranacha Starszego.

Ja tym członkiem nie jestem. Ja wolę Durera i innego wielkiego renesansowego Mistrza, o którym będzie tu jeszcze mowa.

Większosć obrazóe Cranacha zciągnięta z wiki lub innych domen publicznych (muzea)

C.D.N.

Tu link do innych ciekawych książek z biblioteki Betacoola, sprzedaż których pomaga Władkowi - Magistrowi Sztuki, którego satn zdrowie na razie bardzo go od tej sztuki oddala.

Cykl Requiem dla błazeństwa:

Requiem dla błazeństwa. Część 1 - Od przypadku do przypadku, aż do Znaku

Requiem dla błazeństwa. Część 2 - O przekleństwie rzeźby wiecznie żywej

Requiem dla błazeństwa. Część 3 - Lustra i znaki

Requiem dla błazeństwa Część 4. Mistrzunio i Małgorzata

 

 



tagi: kościół  malarstwo  mecenat  protestantyzm  pornografia  albrecht hohenzollern  stręczycielstwo  xvi wiek  tabu  obrazoburstwo  nagość  łukasz cranach starszy  erotyka  arytści 

Alfatool
23 marca 2024 13:54
61     1253    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @Alfatool
23 marca 2024 18:46

Elektor Saski Fryderyk Wettyn zwany Mądrym - kluczowa postać dla reformacji. Rzekłbym najważniejsza. To on "wyśnił" Lutra jako wunderwaffe przeciw Kościołowi i Habsburgom - https://magazynier.szkolanawigatorow.pl/sen-fryderyka-elektora-saskiego-zwanego-madrym-zwiastun-nowej-ksiazki . W takim razie również Cranacha i cały przewrót w sztuce. Ciekawe, że miał rodzinę ale nie chrześcijańską, "konkubinę" i czworo dzieci. Nikogo z nich nie wprowadził do polityki. Ciekawe w jakiej moralności wychowywał swoje dzieci: talmudycznej, kabalistycznej czy muzułmańskiej?

We własnej osobie z epitafium czy coś tam. Nie mam czasu tego tłumaczyć. I jego sen:

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
23 marca 2024 20:19

Pornografia jesr ascetyczna...tak ascetyczna, że nie ma już miejsca na njuanse i "grę wstępną".....czyli nuda do kwadratu. I takie są te obrazki Cranacha. Pokolorowana nuda. Bo ileż można patrzeć na "gołą babę" bez zaspokojenia tych "innych zmysłów"? Z obrazem tego zrobić się nie da....

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Magazynier 23 marca 2024 18:46
23 marca 2024 20:22

Gdyby go Cranach ogolił to wykapany Brando z drugiego "Ojca Chrzestnego". Jak tam książka gotowa?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
23 marca 2024 20:26

No faktycznie...Brando-hippster...:)

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @Alfatool
23 marca 2024 20:36

"Może nasze wątpliwości w tym względzie rozwieją się, gdy spojrzymy w oczy Albrechta Hohenzollerna."

Jak dla mnie to on ma zeza.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool
23 marca 2024 20:43

Fryderyk o ile pamiętam luteraninem został na łożu śmierci, a więc był to gracz, można rzec - na zwłokę, albo wręcz na zwłoki. Te gołe baby są fatalne. Zdradzają nieumiejętność malowania ciała, przez wybitnego artystę. Nie wiem kto malowal portret Georga Hohenzollerna, ale widać, że Albrecht oszczędzał na artystach, pieprzony skąpiec. Te bezzębne ryje to też dwór Fryderyka Mądrego? Niesamowite...Jak widać historia sztuki to "nauka" o tym, jak wyciągać fałszywe wnioski z oczywistych przesłanek

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @aszymanik 23 marca 2024 20:36
23 marca 2024 20:43

Tak, Albrecht miał zeza, oko mu uciekało

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 20:43
23 marca 2024 21:11

Pewno miał skoro Pan tak mówi ale nie wiem czy chciałbym płacić portreciście żeby mnie malował z zezem. No chyba, że wtedy taka wada zadawała jakiegoś szyku albo była uważana za uroczą czy coś w tym guście (ale o niczym takim nie słyszałem).

No ale pewnie taki hiperrealizm był wtedy w modzie. Tylko dlaczego akurat on, który wyraźnie ma problemy z malowaniem postaci (twarze jak z jednej matrycy, bez wyrazu, sylwetki sztywne, proporcje lekko zaburzone) maluje Albrechta (trzeba to przyznać) bardzo porządnie i aż tak porządnie, że nie zapomina o zezie?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @aszymanik 23 marca 2024 21:11
23 marca 2024 21:16

Na obrazie Albrechta zastanawia mnie ten zg8ęty palec wskazujacy prawej ręki. Skierowany w dół, jakby kazał kogoś dobić. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @aszymanik 23 marca 2024 21:11
23 marca 2024 21:19

Nie wiem. Mam za to wrażenie, że nikt tych obrazów nie interpretuje zgodnie z intencją artysty i mecenasa, ale każdy plecie o glamurach i temu podobnych idiotyzmach

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 21:19
23 marca 2024 21:24

Akademia jest "glamur"...taka zbitka glon+mur=bagno w kanale, czyli inaczej szambo.

zaloguj się by móc komentować


Alfatool @OjciecDyrektor 23 marca 2024 20:19
23 marca 2024 21:53

Ta nuda wynika z tego, że Cranach zaprzągł do biznesu synów i sporo siły najemnej zwanej warsztatem. Natrzepał tego mnóstwo. Nie wybrzydzał malował nie tylko dwór ale i mieszczan. Nieco jakości widać tam, gdzie obrazowi poświęcił choc nieco więcej czasu. W sumie tylko te trzymające jako taki poziom  pozory sztuki przedstawia wikipedia. Reszta (zwłaszcza ta wybitnie stręczycielska część tfurczości) krąży trochę w necie jako "drugi obieg".

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @aszymanik 23 marca 2024 20:36
23 marca 2024 21:56

Dla mnie też. To zdecydowanie ułatwia spojrzenie na sztukę pod różnymi kątami, zwłaszcza tą nowoczesną.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 20:43
23 marca 2024 22:05

Pani Małgorzata twierdzi, że te bezzębne ryje towarzyszą wyłącznie kurtyzanom. Na wielu obrazach powtarzają się kobiece twarze. Męskie za każdym razem są brzydkie i się zmieniają. Myślę, że trafiały do sekretnych kantorków jako obiekty chorych podniet i "budzenia innych zmysłów". A Wenuski (także powtarzające się twarze) robiły na saskim dworze za plakaty z najbardziej chodliwych numerów "Playboya".  Widac, że rynek był chłonny i jakość nie była taka istotna. Jak "temat" chwytał to z warsztatu wychodziła cała seria.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 23 marca 2024 21:16
23 marca 2024 22:13

A mnie bardziej jego czarny kapelusz z czerwona broszą. Bractwo "czarnych kapeluszy" robiło obrazoburcze czystki w Inflantach i miało czerwien w herbie. Założę się, że czym zdobili swoje okrycia głowy, żeby cudzych wszy nie tuczyć.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 21:19
23 marca 2024 22:25

Intencje dla mnie czytelne. Kto pierwszy obrabia temat, ten kosi konkurencję i bierze na garnuszek kolesi, którzy za bardzo lotni nie są i nie przeskoczą poziomem mistrzunia.

Myślę, że miało to akurat ogromny wpływ na polską sztukę sakralną i że ona w tym czasie zaliczała pełen rozkwit.

A w Niemczech kwitła zmysłowa tfurczość alkowiana.

Cranachowych lubiezności w naszych Muzeach Narodowych chyba nie ma. We Wrocławiu mają za to takie kuriozum:

To się nazywa: Opłakiwanie Chrystusa!

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 21:30
23 marca 2024 22:31

Obrazowa to jest liczba dzieł z warszatatu Cranacha. Fachowcy szacują, że było tego ponad 10.000 "dzieł".

https://gazetapoludniowa.pl/moda-na-cranacha/

Logo warsztatu: Skrzydlaty wąż.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool 23 marca 2024 22:25
23 marca 2024 22:36

Tu też ładne ujęcie.

Uważam, że nie ma co płakać nad rozbitym glinianym dzbanem. Chłopcy nie czaili w czym biorą udział.

Dawali się wpuszczać w totalne błazenady. Przy otwarciu ostatniej wystawy Matejki w Krakowie też.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool 23 marca 2024 22:31
23 marca 2024 22:49

!10k!

Dobrą logistykę mieli.

Będąc korzystającym z wiejskiej logiki, ta liczba powala.

Choć poruszałem się w mianach poniżej jedynki.

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
23 marca 2024 22:52

Na tym obrazku we Wrocku widać kobiety o tej samej twarzy - bliźniaczki. A ich miny są takie zadowolone, jakby same zatłukły Chrystusa. Jak to jest "Opłakiwanie" to "Batory pod Pskowem" jest wyjazdem króla Stasia do Petersburga.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 23 marca 2024 22:52
23 marca 2024 23:07

A Gliński oklaskuje tę prowokacyjną szyderę. Błazeński koncept.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool
23 marca 2024 23:09

Jednak jestem gamoniem, który patrzy obok, a przeoczyłem, że cytat wikipwdii niemiecki malarz i grafik epoki renesansu.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @MarekBielany 23 marca 2024 22:49
23 marca 2024 23:15

Mieli rozmach. I ładne logo.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool 23 marca 2024 23:15
23 marca 2024 23:28

Minąłem się o centurię.

Lokowałem w XIV, a nie w XV.

Tego od dzwigania.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 23 marca 2024 22:05
24 marca 2024 06:37

No tak, ale jak tu robić poważną karierę naukową na takim badziewiu? Trzeba coś dosztukować, bo inaczej człowiek nie pojedzie daleko

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 23 marca 2024 22:25
24 marca 2024 06:39

Michalski o tym pisze? Ciekawe? To jest jawna szydera z Chrystusa, nikt nie płacze. Trzeba chyba ze trzech profesorów, żeby potwierdzić wersję z płaczem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 23 marca 2024 22:31
24 marca 2024 06:40

Niezłe, niezłe...te obrazki są gorzej niż fatalne, chciałbym usłyszeć co mówi przewodnik, jak staje przed nimi z wycieczką

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 23 marca 2024 22:36
24 marca 2024 06:41

Sztuka jest sztuka...nie ma co zgłębiać. Jest sztuka, musi być minister

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 23 marca 2024 23:15
24 marca 2024 07:49

Wężykiem, wężykiem.....:(. Żmijowe Plemię zawsze wykazywało braki artystyczne w swojej propagandzie i stąd Olimpijczycy ZAWSZE się podnosili z sukcesem, po straszliwych uderzeniach tychże. 

Może to lepiej dla nas? Bo gdyby te Cranachy &Co malowali lepiej i mieli lepsze pomysły, to byłoby z nmi kiepsko. Zresztą widać to po propagandzie Olimpijczyków, że z ich propagandą Kościół sobie kompletnie nie naradzi - przejęli jego misję, jego metody i obrócili przeciw niemu. W końcu Jezuitów to oni wykończyli, a wykończyć Jezuitów to była mission impossible.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 24 marca 2024 06:39
24 marca 2024 08:48

Michalski wysyła nam ciekawe sygnały i jeszcze do nich wrócę bo podsuwa wyraźny trop co do źródeł finansowych i motywu uformowania ruchu reformacyjnego. Czyni to w spsób cranachowski, czyli delikatny tiul sugestii.

Reszta to "wiejskie" teorie badawcze.

Co do opisu opłakiwania - to historycy sztuki to widzą i opowiadaja, ale co te najciekawsze spostrzeżenia przytacza co dziesiąte? medium.

Oto one:

„Niezwykłość tego dzieła polega na tym, iż w najbliższym otoczeniu zmarłego Chrystusa pojawiają się oprócz postaci świętych bohaterowie świeccy, konkretne osoby znanej z nazwiska rodziny, których reakcja na wydarzenie wydaje się być dość dwuznaczna” – wyjaśnia Piotr Oszczanowski. „Nikt ze świeckich bohaterów obrazu nie kieruje wzroku na werystycznie wręcz ukazane ciało martwego Chrystusa, a niektóre z nich – i to w sposób iście prowokacyjny – nawiązują kontakt wzrokowy z widzem”.

A to owo  wyjątkowo rzetelne przy tej okazji medium - czyli strona MN:

https://mnwr.pl/zaginiony-obraz-przekazany-muzeum-narodowemu-we-wroclawiu/

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 24 marca 2024 08:48
24 marca 2024 08:52

Ten obraz to pocałunek Almanzora. Ja bym go spalił...

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 24 marca 2024 06:41
24 marca 2024 08:53

Tu muszę odszczekać, bo powrót obrazu do Wrocławia to jednak był sukces i obecność Glińskiego tym razem była jak najbardziej na miejscu. Skądinąd zdecydowała pasja i wnikliwość jednej osoby, która opowiada prawdziwie o co w tym obrazie chodzi - o obrazę, o twórcze tym razem obrazoburstwo:

https://mnwr.pl/zaginiony-obraz-przekazany-muzeum-narodowemu-we-wroclawiu/

Dzieło pozyskane zostało do wrocławskich zbiorów muzealnych z kaplicy książęcej kościoła klasztornego oo. cystersów pw. WNP w Lubiążu zapewne w konsekwencji przeprowadzonej przez Prusy w 1810 r. kasaty dóbr tego zakonu. Nieznane natomiast pozostają okoliczności, w jakich ten luterański obraz – zapewne epitafijny i ufundowany prawdopodobnie przez żonę zmarłemu mężowi w latach 1535–1541 – trafił do katolickiej świątyni. W 1880 r. obraz został włączony do zbiorów Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

W czasie II wojny światowej Opłakiwanie Chrystusa wywieziono do składnicy dzieł sztuki w Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie znajdowało się ono do końca 1945 r. W lutym 1946 r. miało miejsce włamanie do składnicy, podczas którego zaginęło ponad 100 obrazów. Wśród nich zapewne także Opłakiwanie Chrystusa, gdyż nie zostało ono odnalezione przez polską ekipę ewakuacyjną, która dotarła na miejsce 10 lutego 1946 r.
Po zakończeniu II wojny światowej Wrocław znalazł się w granicach Polski i na mocy przepisów prawa międzynarodowego państwo polskie stało się sukcesorem spuścizny materialnej miasta, w tym również utraconych wrocławskich zbiorów artystycznych. Dzieło powstałe w warsztacie Lucasa Cranacha st. zostało wpisane na listę zaginionych i poszukiwanych polskich strat wojennych.

W 1970 r. na aukcji w Mariefred Muzeum Narodowe w Sztokholmie kupiło Opłakiwanie Chrystusa od spadkobierców zmarłego Sigfrida Häggberga, szwedzkiego inżyniera i przedsiębiorcy, który od początku lat 20. XX w. mieszkał i pracował w Polsce jako dyrektor dwóch polskich spółek zależnych LM Ericsson. W czasie II wojny światowej współpracował z polskim podziemiem jako jeden z tzw. warszawskich Szwedów, za co został w lipcu 1943 r. w Berlinie skazany na śmierć. Ułaskawiono go po interwencji władz szwedzkich. Nie wiadomo, w jaki sposób Opłakiwanie Chrystusa znalazło się w jego rękach.

Dzięki badaniom prowadzonym przez dr. hab. Piotra Oszczanowskiego, dyrektora MNWr, udało się zidentyfikować obraz w kolekcji Muzeum Narodowego w Sztokholmie. Przygotowana przez dr. Roberta Hesia, kierownika Gabinetu Dokumentów MNWr, dokumentacja archiwalna potwierdziła niezaprzeczalnie pochodzenie obiektu ze zbiorów wrocławskich. Dzięki działaniom restytucyjnym MKiDN i Departamentu ds. Restytucji Dóbr Kultury udało się doprowadzić do zwrotu dzieła. W czerwcu 2020 r. Muzeum Narodowe w Sztokholmie oficjalnie rekomendowało rządowi szwedzkiemu bezwarunkowy zwrot dzieła do Polski. Następnie władze Szwecji zdecydowały o bezkosztowym oddaniu obrazu Polsce.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 24 marca 2024 07:49
24 marca 2024 09:03

Pomysły to oni mieli dobre, bo to była de facto sprywatyzowanie propagandy na sposób niemiecki. Odcięto artystów od dotychczasowych źródeł zasilania i zlecono obyczajową, acz nieobyczajną masówkę. Cierpiała jakość, ale jak to w propagandzie liczy się ilość.

Zmiana obyczajowości to wielkie, rewolucyjne przedsięwzięcie i tu się nad szczegółami nie ma co rozpieszczać.

A Cranach tym "Opłakiwaniem" odwócił wektory działania. Jesli już ktoś zamawia obraz religijny, to zróbmy go tak, żeby był cicho wbijanym sztyletem w to z czym walczymy.

Odmieńmy nieco obyczajowość opłakiwania i wplećmy w nie porcję nieobyczajności.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 24 marca 2024 08:52
24 marca 2024 09:05

O to chodzi! Stałbyś się obrazoburcą. Odwrócenie wektorów. Objasnienie w poprzednim komentarzu.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 24 marca 2024 08:52
24 marca 2024 09:19

A ja bym wokół niego zbudował małą wystawę o obrazobórstwie z wypożyczonymi sztychami o niszczonych kosciołach i krótkimi drastycznymi opisami walk bractwa czarnych kapeluszy z lokalsami broniącymi swoich świętych i swoich świątyń.

Dołożyłbym parę lubieżno-stręczycielskich dzieł Cranacha, z krótkim opisem działania i nakładów całej pornofabryki. Niech ludzie poznają czym była reformacja.

Może co dziesiąty, co dwudziesty, albo co setny odniósłby to jakoś do współczesności.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 24 marca 2024 09:19
24 marca 2024 09:22

Niemożliwe, żeby ktoś coś skumał, bo dziś o co innego chodzi - każdy bezzębny dziad każe się malować z aureolą nad głową. Tylko księży portretują z nieletnimi prostytutkami

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 24 marca 2024 09:22
24 marca 2024 09:33

Rewelacyjny pomysł. Po drugiej stronie wystawka jak te same mechanizmy działają dziś.

 

"Tylko księży portretują z nieletnimi prostytutkami" - bywalo i dawniej i jeszcze drastyczniej. O Boschu też będzie musiał powstac przynajmniej jeden wpis.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 23 marca 2024 20:43
24 marca 2024 10:31

Pewnie oszczędzał na okulistach, sknerus jeden ...

zaloguj się by móc komentować

ArGut @OjciecDyrektor 24 marca 2024 07:49
24 marca 2024 10:39

>W końcu Jezuitów to oni wykończyli, a wykończyć Jezuitów to była mission impossible.

Zaraz tam WYKOŃCZYLI odstawili na boczny tor. Na czas jakiś ... Natomiast RZECZ taka mnie dziwi. Każda ORGANIZACJA a szczególnie te, nie rzucające się w oczy chce BYĆ jak KRK (Kościół Rzymsko Katolicki) a egzekutywa niższego szczebla w KRK chce naśladować na ten przykład protestantów i ich metody. No i jest DYSONANS POZNAWCZY

JuTjUb jest pełen świeckich kaznodziejów, którzy gadają ZROBIMY TO LEPIEJ NIŻ "CZARNI" i mnóstwo pobożnych kobiet kupuje taką ściemę. Tylko nie zapomnijcie nam wpłacić na PATRONITE, napoić KAWĄ czy wysłać inne wsparcie.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @ArGut 24 marca 2024 10:39
24 marca 2024 11:23

Droga do Boga jest jedna przez Kościół do świętości.

Bez Kościoła nie ma drogi. Bez świętości i świętych nie ma Kościoła. Bez Boga nie ma świętości.

Reformacja zrobiła zamach na świętość i jest tam gdzie jest, czyli jako organizacji koscielnej jej prawie nie ma. Tu nie ma czego nasladować.

Ale "świecki" spadek pozostawiła ogromny. Nazwijmy to trochę z wydźwiekiem freudowskim "cranachową spóścizną".

Brudna ... Cranówa. Tu skuteczność była ogromna, kosztem świętości.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ArGut 24 marca 2024 10:39
24 marca 2024 15:29

Bo obecnie w modzie jest u hierarchów kościelnych (nie wszystkich rzecz jasna) być jak menedżment świeckiej organizacji. I stąd kładzie się silny nscisk na studia psychologii i socjologii na seminariach - to jest wstęp do ateizacji duchowieństwa. Człowikj miarą wszechrzeczy...wszystko odnoszone jest do człowieka. Bóg to tylko taka bardzo wyrozumiała miła nania, która niczego przykrego nie mówi i niczego nie wymaga. I stąd potem ta protestancka idea, że "wystarczy wierzyć, a będzie się zbawionym". Czyli hulaj dusza, piekła nie ma lub że piekło jest puste....nawet Judasza tam nie ma. 

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @Alfatool
24 marca 2024 15:42

“Na tym obrazku we Wrocku widać kobiety o tej samej twarzy - bliźniaczki”

 

OjciecDyrektor dobrze zauważył podobieństwo postaci z obrazu. Są one podobne bo to jedna “błazeńska” rodzina spod znaku sowich zwierciadeł. 

Mówi nam o tym herb w lewym dolnym rogu obrazu. 

Mamy sowę a gdzie zwierciadło?

Gdy poszukamy herbu..

Okazuje się ,że na obrazie jest jego lustrzane odbicie. 

 

Jest to herb kupca Konrada von Günterode (Gunderrode) (1476–1535) z Frankfurtu nad Menem. W innym miejscu piszą,że rodzina Gunterrode pochodziła z Saskonii.  

Swoją drogą widzieli Państwo herb i flagę Frankfurtu nad Menem?

 

W lewym dolnym rogu znajduje się herb żony Konrada, Anny Alpeck. 

 

Córki burmistrza Fryburga. Również z rodziny kupieckiej. Jej przodek Stefan von Alnpeck przeprowadził się do Fryburga w poł. XVw. i zajął się wydobyciem srebra. Poprzez swą prawnuczkę Elizabeth był spokrewniony z cesarzową Katarzyną II. 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Gotoxy76 24 marca 2024 15:42
24 marca 2024 17:20

Gratuluję sokolego oka i dobrze odrobionych starych lekcji z SN.

Koneksje rodzinne (żona) jednego z elektorów saskich wiodą do błazeńskiego księstwa Kleve. Mało tego owa małżonka jest na przynajmniej kilku obrazach "rozwenuszona" do rosołu przez Cranacha, a Wenus nosi jej biżuterię.

Poświęciła swoje damskie sekrety dla progresywnej sztuki? Ciekawie ma na imię owa pani.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Gotoxy76 24 marca 2024 15:42
24 marca 2024 17:38

O herbie Frankfurtu wiki mówi tak:

Herb Frankfurtu nad Menem funkcjonujący w tej formie od 1936 r. przedstawia srebrnego jednogłowego orła w złotej koronie, ze szponami i dziobem w barwach złotej i szarej, zwrócony w prawo na czerwonym tle. Orzeł nawiązuje do cesarskiego orła z XIII wieku, orzeł z koroną symbolizuje uzależnienie od Rzeszy (cesarskie miasto, Reichsstadt). Pierwszy raz użyto go w tej formie w 1540 na znaku papierni z Bonames

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @Alfatool
24 marca 2024 22:08

Tak. Później w 1583 r. rada zleciła malarzowi szkła Hansowi Vetterowi wykonanie akwareli przedstawiającej orła, który wisiał w Rzymie. Po włączeniu Frankfurtu do państwa pruskiego w 1866 roku orzeł Frankfurtu zmienił się z herbu państwowego na herb miasta.

Ten z Rzymu wyglądał tak:

zaloguj się by móc komentować


Alfatool @Alfatool 25 marca 2024 11:41
25 marca 2024 11:46

https://www.rouillac.com/ddoc-910526-12dfabfc25094ae83dc660502901b753-capture_decran_2020_04_14_16.08.18.png

Może się mylę, ale ta twarz bardzo przypomina większość z "opłakujących" i nie sadzę by były to niedostatki warsztatu. Raczej celowy zabieg.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool 23 marca 2024 20:22
25 marca 2024 17:47

Dosłownie.

A książka w druku.  

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Gotoxy76 24 marca 2024 15:42
25 marca 2024 19:18

Dziękuję za te rewelacje. Człowiek widzi, ale nie pojmuje co to znaczy. A tak już wie. I to jesr piękne na SN, że zawsze coś człowieka zaskoczy, zawsze się człowiek czegoś uczy...:)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 25 marca 2024 11:46
25 marca 2024 19:30

Ta twarz przypomina mi raczej te dwie po prawej. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Alfatool 23 marca 2024 22:25
25 marca 2024 20:03

Świetna notka!

Ten obraz jest też świetny!

Powinien się nazywać "Hipokryzja" - protestantów, którzy ponoć nic do Chrystusa nie mieli. Świetnie przedstawia znaczenie tego "trudnego" słowa.

To jest historyczny "dowód w sprawie"...  głębokiej wiary protestantów.

Może "artysta" przedstawiając jednakowe twarze zakpił sobie z protestantów, u których co człowiek no nowy zbór z nowymi, lepszymi zasadami. Stąd taka u nich "zgoda", że się to "kupy" nie trzyma.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Magazynier 25 marca 2024 17:47
25 marca 2024 21:07

Gratulacje. Postaramy się zdjąć ze stanu cobyś za długo nie "magazynował".

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 25 marca 2024 19:18
25 marca 2024 21:13

W końcu nie byle jaka szkoła. Bez przesady stwierdzam, że najlepsza z tych, do których uczęszczałem. Pełen zakres wolności w wyborze kierunków, w których człowiek chce pójść i pełna świadomość, że bez pracy własnej idzie się tak naprawdę cudzą ścieżką.

Poza wszystkim poszukiwania wszystkich komentujących otwieraja nowe kierunki do wyboru i otwierają oczy.

Zresztą sami wiecie...

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 25 marca 2024 19:30
25 marca 2024 21:15

Rodzinka von Kleve jest bardzo ciekawa. Jedna z księżniczek została żoną Henryka VIII i o dziwo przeżyła kolejne jego żony.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Andrzej-z-Gdanska 25 marca 2024 20:03
25 marca 2024 21:18

Panie Andrzeju ja uważam, że zbiory MN we Wrocławiu są rewelacyjne. Kraków przy nich to taki biedniejszy krewny. Ale poraża przede wszystkim odmienność sztuki protestanckiej i tej "naszej". Różnica kolosalna.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 25 marca 2024 21:15
25 marca 2024 22:02

No właśnie...z ciekawości zajrzałem do wiki i zdziwiłem się zdziwieniem wielkim. Cranach miał takich klientów, że mógł być bogaty jak Andy Warhol (właściciel największej na świecie kolekcji diamentów czy innych kamieni szlachetnych). 

Heniu VIII nie mógł jej zabić bo...była "nieśmiertelna"...:)...tzn. uwieczniona została na obrazie?

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 25 marca 2024 22:02
26 marca 2024 06:12

Niektóre obrazy dają taki glejt. I ona go dostała. Ale widocznie taki drugi bardziej doczesny także.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 26 marca 2024 06:12
26 marca 2024 06:28

Czyli żeniąc ją z Heniem VIII liczono po cichu, że król Anglii przejdzie pod skrzydła luterskie i przestanie się wygłupiać z tą swoją "autonomią religijną". 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool
26 marca 2024 06:37

Łączyły się  nie tylko domy panujące.

 

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Biskupstwo_M%C3%BCnsteru

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool 26 marca 2024 06:37
26 marca 2024 06:40

Ale to bardziej by radzić sobie ze świeckimi reformami.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować