-

Alfatool : Między Alfą a gammą, ale bardziej w stonę Alfy

Requiem dla błazeństwa Część 4. Mistrzunio i Małgorzata

tekst ósmy z 23 marca 2024 r.


 

Sergiusz Michalski, Protestanci a sztuka. Spór o obrazy w Europie nowożytnej, Warszawa 1989, PWN, nakład 2750+250 egz., s.371

 

Gdy widzimy nagą niewiastę pod drzewem, na którym rosną jabłka, to czujemy, że zaraz wydarzy się coś niedobrego. Kogoś wkrótce czeka poniewierka, ból, głód i inne klęski, bowiem ten ktoś straci za chwilę swojego dobroczyńcę i rozleci się cała rajska harmonia i beztroska.

No nie!, wrrrrrróć! Tak mi się zdawało, stąd ta liczba mnoga, że niby MY widzimy… Trzeba z takimi uogólnieniami uważać, bo nie wszyscy widzą to samo i tak samo. Dotyczy to oczywiście w pewnej mierze różnicy oglądu między panami a paniami, a zwłaszcza z paniami z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdyż one stojąc pod obrazem takim jak ten wyżej, widzą zdecydowanie co innego. Mało tego w dużej mierze mają rację, bo oto za chwilę się okaże się, że jestem zwykłym wiejskim prostakiem, który pomylił biblijną Ewę z mitologiczną Wenus. Posłuchajmy, co w obrazie Cranacha dostrzegła pani Małgorzata Żak-Kulesza dzieląc się swymi spostrzeżeniami w niezbyt długim, a jakże kontrastującym z mym oglądem sztuki, artykule noszącym intrygujący tytuł: „Czy naga Wenus Lucasa Cranacha Starszego jest tylko glamour. Sens obrazów Cranacha wobec dawnego rozumienia piękna, miłości i uroku”.

Sami widzicie jaka przepaść zieje w naszym osobistym oglądzie obrazu. Ja wyjeżdżam z kłopotami, od których anielsko wyglądający, acz na pewno nie rozanielony, biedny skrzydlaty karzełek, aż chwyta się za głowę, a pani Małgosia z pięknem, urodą i nie do końca przeze mnie przyswojonym słowem „glamour”.

Tak oto zaczyna się wywód pani Małgorzaty:

„Uroda Wenus i symbolika jej cielesności wielokrotnie odzwierciedlona przez artystów w sztuce różnych epok i nurtów czyni z wizerunku bogini uosobienie ponadczasowej miłości i piękna, doskonałości ciała oraz ducha. Miłość uobecniona przez Wenus raz postrzegana jest jako stan duchowej pełni oraz szczęścia i jego wiecznego trwania. Innym razem symbolizuje uczucia ziemskie, cielesne pragnienia, które są znacznie mniej trwałe. XVI-wieczny malarz niemiecki Lucas Cranach Starszy (1472–1553), artysta Renesansu Północnego, humanista związany z dworem elektorów saskich i wierny przyjaciel Marcina Lutra oraz Filipa Melanchtona, wykonał ponad dwadzieścia wizerunków Wenus”. Cielesności bogini nadał specyficzny rys, charakterystyczny dla jego malarstwa i prezentujący Cranachowską kategorię glamour. Wizerunek Wenus, jej uroda i wdzięk, jakie emanują z nagiego ciała bogini, tworzą efekt glamour”.

Taki krótki fragment, a tyle treści - dowiadujemy się, że twórca przyjaźnił się z luminarzami reformacji. Nie wiedzieć czemu, ten zdolny malarz, będąc przyjacielem takich tuzów nie wpadł na to, że może ich stracić paroma ruchami pędzla. Dość ryzykownie założył, że gościom, którym nie pasowały figury zapiętych po tak zwaną koloratkę świętych, zupełnie nie będzie przeszkadzać malowana przez niego golizna. Domyślam się, że nie przeszkadzała, bo oprócz zamiłowania do reform, Luter i Melanchton byli zapewne admiratorami „miłości, piękna i doskonałości ciała oraz ducha”. Domniemywam, że podobna, tyle że tym razem, autoadmiracja zaprowadziła Lutra do pozowania Cranachowi do portretu. Widocznie uznał, że jako model nie jest pozbawiony „piękna, doskonałości ciała i ducha”. Luter uznając to i pozując, okazał jednocześnie swą nadzwyczajną skromność, gdyż stwierdzał tym samym, że jego duchowa doskonałość, która jest przecież niezbędną cechą świętości nie jest na tyle wielka, by go za świętego uznawać. Gdyby zakładał, że świętym zostanie, to znając tak zwane reformacyjne realia i praktykę musiałby wziąć pod uwagę (patrz część pierwsza cyklu), że jego portret zostanie poszatkowany, albo spalony na stosie przez obrazoburczych fanatyków. Można więc rzec, że Luter był piękny, doskonały, cnotliwie szczerozłoty, a przy tym jednak bardzo skromny.

Jak widzicie wiejska logika prowadzi do zupełnie niespodziewanych charakterystyk i konstatacji. Ale, żeby coś jej (tej logice) mogło podlegać, musi ona polegać na pełnym i podobnym zrozumieniu pojęć. Tak przynajmniej to działa w mojej wsi. Niestety takowemu zrozumieniu wymykało się używane nad wyraz często i nie do końca zrozumiane przeze mnie słowo „glamour”.

Postanowiłem, że słowu "glamour" się trochę bliżej przyjrzę, bo w końcu Cranach machnął ze dwadzieścia Wenusek-nagusek, więc warto by było zawiesić oko na kolejnej z Wener i dowiedzieć się o czym to, pani Gosia mówi.

Zarzuciłem na internetową głębię pytanie: „co to znaczy, że coś jest glamour”?

Wyłowiłem taką oto zdobycz :

„Glamour dość trudno dokładnie przetłumaczyć, jednak jest to słowo określające urok, splendor, przepych i bogato wyglądające wnętrza. Współcześnie glamour jest jednym z popularniejszych trendów. Jest stylem eklektycznym, który charakteryzuje się łączeniem przedmiotów i akcentów pozornie bardzo od siebie dalekich”.

Ja rozumiem „urok” ale gdzie tu splendor, przepych, a zwłaszcza bogate wnętrze, gdy ja dostrzegam zdecydowane ubogo przybrane zewnętrze. Widok kolejnych cranachowych Wener nieodparcie kojarzył mi się ze sztaudyngerowską fraszką „Naga - to ona nie była wcale, Miała pończochy i korale!” Statystycznie rzecz ujmując w większości przypadków cranachowa Wenera odsłania jedynie piersi, a inne jej atrybuty oglądamy zazwyczaj przez coś na kształt utkanej i zupełnie przejrzystej folii. Oczywiście użyłem tego określenia w sposób prostacki i daleki od pojęcia "glamour".

No i właśnie tu dochodzimy do skrytego wcale nie tanią folia, lecz drogim tiulem tak zwanego sedna! Bo co prawda cranachowe Wenery pończoch i korali nie nosiły, ale to przede wszystkim wszelkich innych "wenusjańskich rekwizytów" dotyczyło użyte przez panią Małgorzatę słowo „glamour”. Co prawda przyplątało się ono najprawdopodobniej do rodzimego słownika z języka angielskiego, w którym określa wywodzący się ze Stanów Zjednoczonych styl bogatego dekorowania wnętrz.

Warto dodać, idąc za wiedzą z językowego poradnika, że w słowniku Kopalińskiego nie ma hasła „glamour”, lecz jest „glamo(u)r girl” z wymową bliską angielskiej a nie francuskiej. Jest to „kobieta (aktorka, modelka) pełna osobistego uroku i wdzięku, połączonego ze szczególną atrakcyjnością fizyczną i seksualną”.

No to jesteśmy, że tak to ujmę w domu. Bo u Cranacha mamy urocze modelki. „Szczególną atrakcyjność fizyczną i seksualną” też tu wszyscy odnajdą, zwłaszcza wtedy, gdy będą mieli możliwość zaakcentowania dowolnego słowa z użytej tu frazy. Pozostaje jeszcze owo „bogactwo”. I pani Małgorzata nam tłumaczy, że w tej kwestii jest dokładnie tak jak z tym moim Lutrem – on był piękny doskonały, a jednocześnie skromny, a w przypadku rekwizytów noszonych przez cranachowe Wenuski jest dokładnie odwrotnie – niby ubogo, niby nic, a jednak jest na bogato. Poczytajmy:

„Wśród wizerunków Wenus wyróżniają się te, na których bogini nosi kapelusz z dużym rondem obszyty piórami strusimi lub czaplimi. Co było wówczas bardzo ozdobnym nakryciem, ale też odważnym, postrzeganym w kategoriach frywolności. Wenus Cranacha noszą na szyi złote kolie, zwane też alzbantami (od niem. Halsband), które ściśle otaczają szyję, są wysadzane perłami i kamieniami szlachetnymi oraz emalią. Ten typ biżuterii występuje na licznych wizerunkach kobiet autorstwa Cranacha, które należą do warstwy arystokratycznej. Ich biżuteria oraz nakrycie głowy są analogiczne do tych, jakie prezentuje Wenus. Szyję bogini okalają także liczne łańcuchy i wisiory, które należały do modnych wówczas ozdób”.

Patrząc na powyższy obraz i musimy przyznać pani Małgorzacie rację – biżuteria prima sort, a z Łukasza prawdziwy mistrzunio, bo połączył, że pojadę starym kodem, erę „starą żytnią z nową żytnią”. Niby mitologiczna Wenus, a jednak z krzyżem na piersi. Ot taki wielki estetyczny przełom w stylu glamour, który to trend uwielbiał przecież łączyć gadżety z różnych epok i stylistyk.

Co ważne – reformacyjni, zdawałoby się purytańscy przyjaciele Cranacha, także przeciw takiemu zestawieniu, rewolucyjnych armat nie odpalili i obraz nie niepokojony przez obrazoburcze hordy dotrwał nie oszpecony aż do dziś. Okazuje się również, że rzeszowskie zestawienie pomnikowego żeńskiego organu z herbowym krzyżem (o których była mowa w drugiej części cyklu) nie powinno budzić większych emocji, czego dowodzi realizacja sprzed pięciu wieków. Myślę, że przypomina ona pod jeszcze jednym względem podkarpacki monument Mariana Koniecznego. Wszak obrazy Łukasza Cranacha Starszego to także pomnik czynu rewolucyjnego, co prawda o mniejszych rozmiarach, ale ze stojącym za nimi wielkimi zamierzeniami, którym się przyjrzymy w kolejnym odcinku cyklu, w którym się także okaże, czy moje przeczucia dotyczące kobiet stojących pod jabłonią nie były jednak mocno zasadne.

Pomoże mi w tym kilkoma soczystymi cytatami książka Sergiusza Michalskiego, która ukaże jeszcze kilka istotnych spraw od tak zwanej gołej pupy strony.

C.D.N.

Tu link do innych ciekawych książek z biblioteki Betacoola, sprzedaż których pomaga Władkowi - Magistrowi Sztuki, którego satn zdrowie na razie bardzo go od tej sztuki oddala.

Cykl Requiem dla błazeństwa:

Requiem dla błazeństwa. Część 1 - Od przypadku do przypadku, aż do Znaku

Requiem dla błazeństwa. Część 2 - O przekleństwie rzeźby wiecznie żywej

Requiem dla błazeństwa. Część 3 - Lustra i znaki

 



tagi: reformacja  luter  glamour  kul  rzeszów  obrazoburstwo  sergiusz michalski  marian konieczny  nagość  lucasz cranach starszy  golizna  małgorzata  małgorzata żuk-kulesza 

Alfatool
22 marca 2024 10:57
25     965    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Alfatool
22 marca 2024 12:01

Czytając p. Małgosię przypomniałem sobie film "Rejs" i te dywagacje na linii optymistycznie-pesymistycznie. Od razu też przypomniałem sobie powiedzenie mojej koleżanki - "On jest tak brzydki, że aż piękny" i nie miała na myśli Lutra. 

Crqnqch teraz jest na topie, bobwsród kobiet w Warszawie (i chyba nie tylko) bardzo modne jest zestawienie bardzo głęboki dekolt + krzyżyk na łańcuszku. A w popkulturze muzycznej to wręcz jest zalew golizny z symbolem krzyża.

Reformacja pełną gęba. I nie zgadzam się, że Cranach to "renesansowy".artysta. sylwetka jego Wenus jest iście antyrenesansowa, nie mówiąc już o baroku i "roko ko ko szanel".

Ta Wenus wygląda tak, jakby przechodziła endurę i w zwiazku z tym uważam ten obraz za apoteozę kataryzmu....:)

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 22 marca 2024 12:01
22 marca 2024 12:35

Ja w kolejnym odcinku będe twierdził, że Cranach został mianowany przez teoretyków jako protoplasta renesansowej sfery pop.

A w dzisiejszym chciałem zauważyć, że reformacyjne "obrazowe" podniety miały oprócz sfery "sado" (pierwszy odcinek) także sferę "maczo" i mistrzunio Luca mocno zaszalał z tłumionym przez niemieckie średniowiecze rozszerzaniem horyzontów.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 22 marca 2024 12:35
22 marca 2024 13:11

O tak...reformacja to było istne "maczonarium". I myślę, że te dzisiejsze "równośc płci" i prawa kobiet to takie krypto-maczonarium. Na szczęście feministyki to widzą i stąd tak bardzo upodabniają się do maczo....oczywiście w wersji groteskowej.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool
22 marca 2024 13:25

One wszystkie mają dziwnie zdeformowane stopy i jakieś kłopoty z paluchami. A ta pierwsza w dodatku jest jeszcze chyba po heine medina, bo tak ma uda skręcone. Gdzie tu jakiś glamour?

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 13:25
22 marca 2024 13:50

Za to Luterek ładniutki.

A to wcale (jeśli chodzi o cranachowych facetów nie była reguła) nawet jeśli nie był skąpy i się chciał czymś panią obdarować.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 22 marca 2024 13:50
22 marca 2024 13:58

To jest jakaś promocja stręczycielstwa

zaloguj się by móc komentować

jacland @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 13:58
22 marca 2024 14:06

oj tam, oj tam, po prostu surowa pobożność ma różne oblicza

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jacland 22 marca 2024 14:06
22 marca 2024 14:10

Różne, ale w ten sam sposób wyraziste i, jak widać na obrazku, tak samo bezzębne

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 13:58
22 marca 2024 14:15

Pani Małgosia twierdzi, że dworskie kurtyzany Cranach przedstawiał  rzeczywiecie w sposób mało glamour. U mnie na wsi powiedzieliby że obleśny. Ale Wenuski według pani Małgosi to niemal ideały piękna. 

Można powiedzieć, że oferta twórcza była szeroka.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 22 marca 2024 14:15
22 marca 2024 14:18

Oferta może i szeroka, ale on miał ewidentne braki warsztatowe

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 13:25
22 marca 2024 14:28

Próbowałem tak stanąć, ale nic z tego - nie da się. Może Cranachowi pozowały dobrze wyćwiczone tancerki?

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Alfatool
22 marca 2024 14:37

Rzeczywiście użycie przez Panią z KULu określenia "glamur"  przy opisie tych obrazów świadczy o niej bardzo niedobrze. Jeszcze ta Wenus pod ewidentnie rajskim drzewem..

Istotnie na obrazach są małe ale piekielnie drogie ozdoby, chyba najdroższa jest to coś jakby miękki celofan. To bisior czyli jedwab morski.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @chlor 22 marca 2024 14:37
22 marca 2024 16:06

Bo to są tancerki, a nie Wenuski. Układ rak i nog swiadczy, że one tańczą. Ten taniec nagi, to jak dzisiaj taniec na rurce  Coryllus ma racje - Cranach zajmował się apologią stręczycielstwa. Cala reformacja to streczycielstwo - "zrob to, a dam ci kasę". 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool
22 marca 2024 16:37

Cala reformacja to stręczycielstwo - "zrob to, a dam ci kasę".

Jeśli tak miał wyglądaĆ RAJ PO ZREFORMOWANIU, to ja bym na miejscu Amora wylatywał z niego z prędkością Concorde'a

ŹRÓŁO: https://lucascranach.org/imageserver-2022/GE_GNM_D-EP41_FR-none/01_Overall/GE_GNM_D-EP41_FR-none_2019_Overall-s.jpg

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 22 marca 2024 16:37
22 marca 2024 16:39

Czy poza standardowymi bredniami o rozumieniu piękna w dawnych czasach, ktoś te dzieła w ogóle interpretuje w sposób istotny?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 22 marca 2024 16:37
22 marca 2024 16:51

Ta po prawej to Szlimakowska...;)

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 16:39
22 marca 2024 17:10

One są istotnie zakorzenione w dziejach sztuki i to na tyle solidnie, że wielkiego marginesu interpretacyjnego wcale przy nich nie ma. Sa bowiem źródła z epoki, które mówią o tym wprost. Michalski je cytuje.

Jutro albo w poniedziałek będzie ciąg dalszy, bo to n pewno nie jest ikonografia i tekst na Niedzielę Palmową.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 22 marca 2024 16:51
22 marca 2024 17:12

A może to uosobienie kuszących perspektyw reformacji?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 22 marca 2024 17:10
22 marca 2024 17:18

Ciekawe, czyli wszystko inne wywraca się na sto sposobów, ale niemieckie malarstwo reformacyjne tylko tak się opisuje, jak Luter kazał...dobre. A ja myślałem, że ktoś mi wyjaśni co ta zwinięte w rulonik papierki trzymają w palcach Georg i Albrecht

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 17:18
22 marca 2024 17:21

Spróbuję to jakoś wpisać w kontekst.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
22 marca 2024 21:48

Jaki glamour? Jaki glamour? To jest macierzyństwo i jego hojność-piękno. Dar Boży po prostu. Hojność Stwórcy odzwierciedlona w uczestnictwie stworzenia w stwarzaniu życia. Ile to lat trzeba przeżyć, będąc chłopem, ile to dróg zwiedzić, z ilu pieców spożywać chleb powszedni, żeby to zrozumieć?

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @Magazynier 22 marca 2024 21:49
22 marca 2024 22:04

No właśnie. Nie ma piany to i nie ma Wenus. Zwykłe tancerki w trakcie rytuału endury.

Jakie macierzyństwo? Na pierwszym obrazie jest aniołek łapiący się za głowę...z bólu. 

Na trzecim dziecko z łukiem i strzałą. Akurat takie onaczenia miały "domy rozrywki".

Na drugim obrazku od biedy można by uznać, że to matka i dziecko, ale matka nie paraduje w całkowitym neglizu przy synku, prawda?

Nie wiem ile bym musiał wypić, aby dopatrzyć się macierzyństwa....:). Proszę się nie obrażać - to żart. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 22 marca 2024 13:25
22 marca 2024 23:06

Nie heine medina, tylko chce się jej sikać po prostu. Cranach napoił ją piwem. Na wino sknera żałował. Nie maczonarium ale moczanarium. 

Za to amorek czegoś zmartwiony, jakby na coś się skarży. Musi że zdefraudował łuk i strzały. Chociaż pewnie to nawiązanie do jakiejś historyjki/poematu z tej epoki.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 22 marca 2024 22:04
22 marca 2024 23:12

Oczywiście że żart. Ale macierzyństwo tu jest niezależnie od jak oźralcy i opilcy, winowat, bracia wolnego ducha szmacą go. Samo wyeksponowanie nagiego ciała i to jeszcze w takim kontekście to atak na macierzyństwo. Jeszcze to obrazy typu ogrody miłości. To co najwrażliwsze jest zawsze ukryte i takie winno pozostać. Wyciągnąć to na widok publiczny to ...  

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować