-

Alfatool : Między Alfą a gammą ale bardziej w stonę Alfy

Requiem dla błazeństwa cz. 6 Kallimach jako wampir, czyli Matejkowskie znaki prowadzące do ważnych pytań

Sprawa i osoba o której dziś napiszę nie daje mi spokoju od kilku lat. Pierwszym znakiem, że trzeba ją w końcu podnieść było to, że nie dalej niż kilka dni temu youtubowe algorytmy podrzuciły mi do odsłuchania gawędę Coryllusa i Grzegorza Brauna sprzed prawie dekady, której spory fragment dotyczył Kallimacha (pseudonim Filipa Buonacorsiego), czyli uciekiniera z Włoch, który w porywie swojego wielkiego humanizmu uczestniczył w spisku na życie papieża Pawła II, a potem za wstawiennictwem kilku znaczących osób został ocalony przed ekstradycją.  Nieco później został wychowawcą królewiczów – synów Kazimierza Jagiellończyka. Dodajmy, że pod względem obyczajów był edukatorem kiepskim zważywszy na fakt, że na trzech z jego wychowanków zmarło w odstępie ledwo kilku lat na chorobę francuską (powtarzam za Joanną Olkiewicz "Kallimach doświadczony").

Drugi znak nie był już związany z niespodziewanymi wyborami suflowanymi przez sztuczną inteligencję, lecz z księgą, z którą jak do tej pory nie dane mi się było zmierzyć. Zamówiłem sobie bowiem tom „Dziejów Polski” autorstwa profesora Andrzeja Nowaka, noszący podtytuł „Trudny złoty wiek”.

Na stronie 75 widnieje nienajlepsza reprodukcja obrazu wraz z takim opisem:

Nocne przygody Olbrachta z Kallimachem obraz Jana Matejki z 1881 roku. Przedstawia schadzkę króla z krakowską mieszczką, podczas której władca został zraniony przez rywala”.

źródło:https://images.pb.pl/filtered/2a20a9c6-ea8d-4cc3-8370-c612e92c7927/d6657d3e-c4d3-5bb9-8fc1-439374ff7a38_w_830.jpg

W tekście dzieła profesora Andrzeja Nowaka pojawia się zaś następująca treść:

„Pozbawiony wymarzonych laurów, już dobiegający czterdziestki, a wciąż bezżenny król Polski odreagowywał niepowodzenia … w rozpuście. Dodajmy, że „miłosne” awantury Olbrachta w Krakowie z przełomu 1497 i 1498 roku przedstawił na jednym ze swych mniej znanych obrazów sam mistrz Matejko. Niezbyt to precyzyjna wizja, bowiem obraz zatytułowany został „Nocne przygody Jana Olbrachta z Kallimachem”, podczas gdy włoski doradca króla w czasie owych „przygód” Olbrachta z mieszczką krakowską, Wąsówną, już od roku nie żył”.

Przyznam, że sformułowanie „niezbyt to precyzyjna wizja” rozczarowało mnie zdecydowanie mniej niż kompletnie moim zdaniem nie trafiona fraza dotycząca innego obrazu Matejki: „pełny tytuł słynnego, namalowanego w roku 1862 obrazu jest nieco mylący „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony, kiedy wieść przychodzi o utracie Smoleńska”.

Tu tylko nadmienię, że o obrazie Stańczyka już wyczerpująco pisałem (odsyłam do „pruskiego” numeru "Szkoły Nawigatorów”).

Wkrótce mam zamiar dokonać uzupełnienia, które tylko wzmocni argumentację, że o żadnej niecelowej pomyłce w słynnym portrecie błazna mowy nie ma.

Żal mam przede wszystkim o to, że „Dzieje Polski” są dużej mierze ilustrowane twórczością Mistrza Jana. Nieco trącą więc niewdzięcznością autorskie uwagi o „niezbyt precyzyjnej wizji”, czy „nieco mylącym tytule obrazu". Odbieram te wtrącenia, jako przytyki do małej dbałości Matejki o historyczną skrupulatność. Ja jestem przekonany, że owe nieścisłości były celowymi zabiegami malarza naszych dziejów i były użyte po to, by wzbudzić naszą czujność i szczególną dociekliwość. Coś jak „błąd” w Matrixie – nie wolno go przeoczyć, bo jeśli tak uczynimy, to dopadną nas katastrofalne wręcz skutki. Będzie to fałszywy krok, który nie pozwoli nam dostrzec, dużo bardziej złożonej prawdy.

Jaką intencją mógł kierować się Matejko datując wybryki Kallimacha na lata, gdy powinien być on przedstawiony jako nadgryziony śmiercią i rozkładem złożony do trumny i do krypty truposzczyk? Zbyt wielu dróg interpretacyjnych tu nie ma. Jedyną przychodzącą mi do głowy jest sugestia, że ten typ (Kallimach) żyje życiem pośmiertnym i że jego zgon wcale nie przeszkodził we wpływaniu mu na późniejszą rzeczywistość.

Patent pośmiertnego, często wampirycznego życia konsekwentnie eksplorowała profesor Maria Janion. Pisała eseje o pośmiertnym życiu Konrada Wallenroda, biografię symboliczną wampira. W pewien sposób zahaczyła również o twórczość Matejki, gdyż na okładce pierwszego wydania książki p.t. „Wobec zła” pojawiła się postać Rejtana ubogacona o wampiryczne kły i pazury. Jeśli mnie oczy nie mylą grafik nieco odleciał, czyniąc kły z górnych „dwójek”, ale widocznie nie jest to dzieło kierowane do stomatologów.

Zdaję sobie sprawę z tego, że dziedziny i pola profesorskich rozstrząsań Andrzeja Nowaka i Marii Janion, były i są bardzo różne. Historia to przede wszystkim analiza faktów, a literatura to bardzo często przyglądanie się symbolom. Gdzieś pomiędzy literacką fikcją a faktami historii, należy umiejscowić dzieła malarskiej wyobraźni Matejki. Wszak jego obrazy są fikcją opartą o fakty. Jeśli nie zgadzają się daty (czyli fakty) to może w obrazie chodzi o zasygnalizowanie czegoś istotniejszego, niż sam fakt. Fikcja, która domaga się uznania wyższości nad konkretem (faktem), opatrzona intencją wielkiego twórcy, musi coś znaczyć. I ja będę walczyć o uznanie, że jest to faktycznie ZNAK pozostawiony przez Mistrza, nierzadko wzmocniony przez nadnaturalnie współgrającą ze ZNAKIEM rzeczywistość.

Proponuję byśmy przyjrzeli się choć przez moment Kallimachowi pośmiertnie ożywionemu przez Matejkę przez lupę metody proponowanej przez profesor Janion. Dla niej wampir to istota, która posiadła tajemnicę nieśmiertelności. Jednocześnie jego władanie tą tajemnicą zagraża rodzajowi ludzkiemu. Wampir na ogół śmiertelnie wycieńcza swoje ofiary i chce nad nimi panować w sposób absolutny. Najczęściej bywa przedstawiany on jako uosobienie zła. Bez krwi nie ma wampira. Jest to substancja, która decyduje o jego istnieniu, podobnie jak o istnieniu człowieka.

Cóż byłoby tajemnicą nieśmiertelności Kallimacha? Gdy spojrzymy w indeks osobowy „Dziejów Polski” to przekonamy się, że żyje on w tym dziele jako „humanista włoski”. Dodam, że nie jedynie w tej księdze, bo w wiekszości dzieł o Kallimachu - o czym jeszcze będzie tu mowa. To humanizm trzyma go przy życiu. Substancją, która go ożywia jest wysysane zamiast krwi – użyjmy teraz polskiej nazwy -„człowieczeństwo”! W takim razie postać Kallimacha żyje pozagrobowo z odczłowieczania jego ofiary lub ofiar!

Proponuję, byśmy przez chwilę pochylili się nad pytaniem, czy humanista może być posądzony o odczłowieczanie? Z pełnego tajemnic i niedomówień życiorysu Kallimacha największe kontrowersje zdają się rodzić tak zwane „Rady”. A to dlatego, że niektórym badaczom, humanistyczna wrażliwość przeszkadza w pogodzeniu się z myślą, że spiskowiec, który planował zamach na papieża, byłby w stanie wyszykować dzieło, którego treść zimnym wyrachowaniem przewyższa późniejszego niż Kallimachowe rady, a tak słynnego w świecie „Księcia” Machiavellego. I oto niektórzy badacze, zamiast walczyć o palmę pierwszeństwa „naszego” Włocha, próbują opakować owe „rady” w autorstwo bliskich Kallimachowi Polaków lub też szlacheckich politycznych oponentów Buonacorsiego. Rezygnują tym samym z zachwytów nad tak zwanym kulturowym synkretyzmem i z dumy, że "lokalsi" tak pięknie zaadoptowali italski humanizm. Mało tego, badacze pochylają się na nad tymi radami, jak Geslerowa nad kotletem nie zauważając, że tak naprawdę sznycla nie ma, bowiem przez pięć wieków z okładem nikt nie opracował krytycznego wydania owych wskazań. Podobno istnieje aż kilkanaście wersji "rad". Widocznie rozbieżność ich treści skutecznie wyklucza pokazanie polskiego wkładu w twórcze zaadoptowanie włoskiego humanizmu. Żal, naprawdę żal, bo czuję, że krytyczna edycja "Rad" mogłyby się stać naukową sensacją na sklalę światową.

Dlaczego treść tych porad wywołuje tak dziwne badawcze reakcje. Śmiem twierdzić, że właśnie w nich najłatwiej dostrzec pierwiastek wampiryczny, który określiłem powyżej mianem "odczłowieczającego humanizmu".

Tekstu „Rad” będziecie więc raczej szukać bezskutecznie. Na szczęście są ciekawe opracowania, które nawet nie negują Kallimachowego rodowodu tych radykalnych, głównie politycznych zaleceń. Sięgnijmy do obszernych fragmentów artykułu Włodzimierz Bernackiego p.t. "Idea władzy i państwa w polskiej myśli politycznej XV wieku" (wytłuszczenia moje).

Autor przypisuje Kallimachowi to, że „uznawał władzę króla za w pełni niezależną od władzy papieskiej”, „odrzucał możliwość czynienia odwołań do Rzymu jako najwyższej instancji sądowej – najwyższą instancją na ziemiach polskich miał być król”, „widział w Rzymie jako wyższej instancji zagrożenie nie tylko dla autorytetu władcy, ale i dla zamożności państwa”, „uznawał za jedno z uprawnień królewskich prawo mianowania biskupów, jak również decydowania o obsadzie innych urzędów”. „W opinii Kallimacha król, powierzając urzędy kościelne, powinien je oddawać w ręce przedstawicieli mniej znaczących rodów szlacheckich, bo ci z pewnością będą bardziej wdzięczni – a zatem i bardziej lojalni. Kallimach sugerował także, aby monarcha zniósł zakaz powodujący niemożność powierzania wyższych urzędów kościelnych przedstawicielom pospólstwa”.

Głównym przesłaniem owych zaleceń jest to by władca „w sposób konsekwentny, bez względu na wszystko (w tym na zastany porządek prawny) dążył do uczynienia swej władzy władzą absolutną”

Włoch proponował unieważnienie większości umów społecznych dotyczących i spraw związanych z funkcjonowaniem Kościoła i państwa. Mało tego nie poprzestawał na negowaniu uzgodnień i praw.

Kallimach na gruncie polskim jako pierwszy w sposób tak zdecydowany opowiedział się za definicją polityki rozumianej jako sztuka osiągania zamierzonych celów, polityki jako instrumentu znajdującego się w ręku władcy, a nie – jak dotychczas – polityki jako narzędzia etyki”.

Polityka miała opierać się o władzę absolutną monarchy, który miałby korzystać z rad nielicznych tajnych współpracowników. Król powinien być nieufny wobec wszystkich osób związanych z władzą i stale ze sobą skłócać wszystkich uczestników polityki. „Dla Kallimacha najwłaściwszym stanem rzeczy byłby ten, w którym pomiędzy konkurentami trwałaby rywalizacja i walka. Jak już powiedziano, sugerował on inspirowanie takiego konfliktu w izbie poselskiej, wskazywał także na potrzebę skonfliktowania ze sobą senatorów świeckich z senatorami – biskupami”.

„Pożądanym według Kallimacha było utrzymywanie poddanych w poczuciu zagrożenia, bowiem jak zauważał, w sposób zdecydowany, znaczący wzmacniało to pozycję monarchy. (…) Zagrożenie zewnętrzne sprawiało, że poddani łatwiej odnajdywali w swym władcy obrońcę i opiekuna, zaś władca miał ułatwione sięganie do sakiewek swych poddanych, uzasadniając nowe podatki potrzebami wojennymi. (…) Wykreowana atmosfera zagrożenia obok spacyfikowania ewentualnych napięć społecznych dawała także monarsze brzęczącą monetę – bowiem jak stwierdzał pisarz, król otrzymawszy pieniądze z podatku, powinien tylko ewentualnie połowę obrócić na potrzeby wojska, zaś drugą połowę schować „do swej skrzynki”.

Na tak zwany deser zostawiłem taki fragment artykułu pana Włodzimierza Bernackiego:

"Kallimach, zalecając królowi posługiwanie się instrumentem takim, jak strach, bynajmniej nie uznawał swej propozycji za metodę właściwą dla despotii. Jednocześnie „uznawał za właściwe użycie wobec przeciwników rozwiązań o charakterze „ostatecznym”. Toskańczyk zalecał zgromadzenie w jednym miejscu wszystkich wrogów, po czym ich definitywne wyeliminowanie przez uśmiercenie. Najlepszym sposobem zrealizowania tego planu było zwołanie pospolitego ruszenia, a następnie użycie go w zaaranżowanej walce na terenie Wołoszczyzny. Wtajemniczony w spisek wojewoda wołoski miał uderzyć nań i zabić wszystkich wrogów królewskich. Natomiast w sytuacji, gdyby wrogowie uniknęli w ten lub inny sposób uczestnictwa w pospolitym ruszeniu, Kallimach zalecał: „Każ potruć. Czynią to wielcy monarchowie”.

Mocne państwo! Warto zastanowić się, jakimiż to walorami postulat silnej władzy, tak bardzo uwodzi historyków. Czy nie pamiętają oni z kart historii Polski władzy, która bezwzględnie walczyła z Kościołem, eliminowała swoich wrogów, których często jedyną przewiną była przynależność kojarzona nawet nie ze szlachectwem, a z przejawami szlachetności i niezłomności? Czy naprawdę chcielibyśmy wzmocnienia takiej władzy?

A czy i dzisiaj nie mamy po dziurki w nosie pielęgnowanych przez lata podziałów, utrzymywania społeczeństwa w stanie permanentnych zagrożeń? Czy współczesność w swej istocie tak bardzo odbiega od odczłowieczającego, podpowiadanego przez Kallimacha humanizmu?

Skoro już wiemy mniej więcej o ideowych „zasługach” Buonacorsiego, to pora aby jeszcze bardziej podkreślić ich wampiryczną żywotność. To, że w internecie, żyją jakieś stare o Kallimachu dysputy, to „mały pryszcz”, bowiem na rynku wydawniczym pojawiają się także mocno okolicznościowe publikacje.

Doprawdy trudno powiedzieć, czym kierowali się darczyńcy, umieszczając pośród urodzinowych artykułów dedykowanych panu Antoniemu tekst o Buonacorsim. W każdym razie pan Michał Kozłowski w już w samym tytule swojego kilkunastostronicowego szkicu jednoznacznie zdekonspirował Włocha: „Filip Kallimach - wenecki szpieg na polskim dworze".

Umieszczę tu jeden z ciekawszych fragmentów, który tezę tytułową moim zdaniem nieco osłabia, bo niby szpieg wenecki, ale może i kontrwywiadowca działający niczym słynny J-23 na dwa albo i trzy fronty:

„Dokumenty jednak milczą o dowodach jakiejś szczególnej hojności Wenecji wobec Kallimacha. Mamy jednak też przesłanki, wysuwane już od dawna przez badaczy (Józef Garbacik, Tadeusz Ulewicz), jakoby Kallimach wykonywał również misje na rzecz polskiego kontrwywiadu”. Nie ulega wątpliwości, że Kazimierz Jagiellończyk (1447–1492) doskonale wiedział o przeszłości Buonaccorsiego, znał jednak jego zmysł dyplomatyczny, talent pisarski i pedagogiczny. Kallimach, stale zapewniając Wenecję o „synowskiej miłości” prowadząc podwójną politykę, wiedział dobrze, iż Wenecjanie nie należą do ludzi naiwnych: słynna wenecka Rada Dziesięciu – najbardziej precyzyjnie i niezawodnie działające „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych” w całej ówczesnej Europie – nie tylko ścigała zdrajców i spiskowców włoskich, ale wnikała też w politykę zagraniczną i stosunki dyplomatyczne. Kallimach odważył się z jednej strony spotkać potajemnie w Grazu z tamtejszym ambasadorem Wenecji Sebastianem Badoerem i posługując się szyfrem przekazywać wiadomości weneckiej signorii. Z drugiej zaś użyczał swych dyplomatycznych rad florenckim agentom za wiedzą Kazimierza Jagiellończyka. Z pewnością wiadomości z Florencji były polskiemu władcy bardzo potrzebne, skoro Buonaccorsi miał swobodny dostęp do królewskiej szkatuły z funduszami reprezentacyjnymi. Wawrzyniec Wspaniały otrzymał od Kallimacha oryginalny dar: dwunastoletniego niewolnika w sarmackim stroju, z łukiem, strzałami i kołczanem”.

Kwestia tego, czyjej władzy służył tak naprawdę Buonacorsi jest więc sprawą otwartą, choć mnie dziwi, że nieco po macoszemu w tekście została potraktowana Turcja:

„W pościg za nim (Kallimachem) ruszyła papieska policja. Z tej greckiej wyspy udał się do Konstantynopola. Tam spędził dziewięć miesięcy. Jak twierdzą badacze, Kallimach odegrał jakąś rolę w zamachu stanu inspirowanego przez Turcję na wyspie Chios”.

Prawda, że można się w tym pogubić. W sumie trudno z tekstu wywnioskować, dlaczego pan Michał Kozłowski uznał, że Kallimach był akurat weneckim szpiegiem. Rozwiązania tej zagadki powinniśmy chyba poszukać w podsumowaniu. Ale czy ono na pewno coś rozstrzyga?:

„Będąc agentem Republiki św. Marka pragnął pogodzić wenecką rację stanu z interesem państw Jagiellońskich. Starał się też nadać polityce swoich mocodawców kierunek korzystny dla Polski. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Filippo Buonaccorsi dzięki wysokiemu wykształceniu i politycznym kontaktom wybił się spośród innych emigrantów w państwie jagiellońskim. Był oddany szczerze swojej drugiej ojczyźnie. Jego działalność w Polsce i na Litwie zapoczątkowała humanizm i była początkiem renesansu. Przybysz wnosił nie tylko nowe idee renesansowe, ale przede wszystkim swym nieprzeciętnym talentem pisarskim potrafił wcielić je w życie. Dzięki takim bezpośrednim kontaktom z Italią, Odrodzenie w Polsce będzie miało wymiar iście europejski”.

Czyli to co zwykle - Kallimach wielkim emigranckim skarbem był i to o europejskim wymiarze. Jaki to ma związek z urodzinami pana Antoniego i tytułowym zapewnieniem, że „Niepodległość ma jeden kształt”, zupełnie nie chwytam. Może ma z tej gawędy płynąć optymistyczny wniosek, że nawet obcy agenci pracujący dla kogo się da, mogą się przyczynić do budowy rzeczy wielkich – takich jak humanizm, renesans, jednokształtna niepodległość, czy złoty wiek?

Szanowni Państwo to niestety jeszcze nie koniec tego pokręconego wampiryczno-humanistyczno-patriotycznego pośmiertnego życia nieśmiertelnego Włocha.

Okazuje się bowiem, że płyta epitafijna Kallimacha, które zaprojektował sam Wit Stwosz, „została umieszczona w północnej ścianie prezbiterium, obok ołtarza głównego”.

Jeśli opowiadamy tu o symbolice zakotwiczonej w faktach, to musimy brać pod uwagę, że symbole potrafią się po latach zestarzeć, ulec zatarciu, wręcz utracić swą czytelność. Czasy niedawno minione mocno wpłynęły na symboliczne uwspółcześnienie istoty takiej, a nie innej lokalizacji epitafium.

Co byście powiedzieli na powieszenie obok ołtarza Trójcy Świętej, portretu Ali Agcy?

No nie! – wyraźna przesada, wszak Turek brał bezpośredni udział w zamachu na papieża… To może wytypujmy kogoś, kto z dużym prawdopodobieństwem zamach jedynie planował – dajmy na to ówczesnego szefa KGB – Jurija Andropowa.

Duchowe powinowactwo z Kallimachem byłoby całkiem duże: ścisła kontrola nad podwładnymi, centralne rozdawnictwo stopni i stanowisk, bezwzględna walka z Kościołem i eliminacja nie tylko wrogów władzy, ale całych stawiających opór grup społecznych – wypisz, wymaluj - wojujący humanizm! Co więcej - trudno nie uznać Andropowa za doradcę i umacniacza ówczesnych polskich władców.

Czy przy tak wielkiej symbolicznej sile rażenia, mamy prawo zapytać, czym się kierowali ważni ludzie decydujący o takiej, a nie innej lokalizacji epitafium. Czy to tylko niewiedza? Może wiedza ożeniona z brakiem wyobraźni? A może jawna prowokacja?

Przyznam, że po niedokładnie zapamiętanej lekturze artykułu pana Marcina Szymy p.t. "Where is the Burial Place of Filippo Buonaccorsi, called Callimachus? From the Research on the Topography of the Dominican Church in Cracow* tkwiłem w błędnym przekonaniu, że ostatnia zmiana miejsca ekspozycji epitafium Kallimacha miała miejsce podczas ostatniej renowacji. Okazało się, że jest to tak zwana trzecia prawda Tischnerowska, czyli gówno prawda.

file:///C:/Users/betac/Downloads/Where_is_the_Burial_Place_of_Filippo_Buo.pdf

Wikipedia informuje nas niezbyt precyzyjnie o czasie jej póki co "ostatniej podróży" epitafium:

„Pierwotnie epitafium było umieszczone w posadzce kościelnej. Przed XIX wiekiem zostało przeniesione do przylegającej do kościoła kaplicy Matki Bożej Różańcowej, która ocalała ze zniszczeń spowodowanych przez wielki pożar Krakowa w roku 1850, który zniszczył niemal całkowicie kościół. Podczas odbudowy kościoła płyta została umieszczona w północnej ścianie prezbiterium, obok ołtarza głównego".

Nie wiemy więc dokładnie kto, kiedy i kierowany jakim ipulsem, podejmował taką decyzję. 

Jak to się ma do obrazu Matejki, zapytacie. Już Wam tłumaczę. Są historycy, którzy twierdzą, że Matejko nie czytał, żadnych historycznych książek. Nie tłumaczą jednocześnie, skąd czerpał on swą wiedzę o dawnych czasach i wydarzeniach. Otóż wyjaśniam - jego mistrzem był Józef Szujski. O relacjach między Matejką a jego przewodnikiem po historii, może mi będzie dane jeszcze napisać. Dziś tylko dodam, że oglądanie niektórych obrazów mistrza Jana przez lupę historycznych podsumowań Szujskiego otwiera nam drogę do labiryntów prawdziwych znaczeń skrzętnie skrytych w obrazach Matejki. Ja zaproponuję więc Wam drogę mocno odmienną od rozszyfrowywania kodu Matejki poprzez wpatrywanie się w brody z obrazów, jak przed laty próbowała to czynić mocno już zapomniana Barbara Walczak.

Czytajmy dzieła Józefa Szujskiego! To w nich odnajdziemy klucz do wszystkich skrytych znaczeń. W „Odrodzeniu i reformacji w Polsce" o Kallimachu napisał on bardzo wiele. Jest to osąd niezwykle jednoznaczny i surowy. Taki, pod którym nie podpisze się żaden ugryziony zębem humanizmu badacz. Mocno zapomniany już dzisiaj historyk napisal o Włochu tak:

"On to właśnie jest typem tej nagłej potwornej, prawie satanicznej degeneracji humanizmu".

Mamy więc ocenę, która ustawia Kalimacha w roli postaci mocno zalatujących siarką, którą to substancją okadzamy do dziś Trójcę Świętą górującą nad dominikanskim ołtarzem.

Jestem przekonany, że o zwodzeniu na moralne, etyczne, bratobójcze wręcz manowce Jana Olbrachta, Matejko z pewnością dowiedział się z dzieła Szujskiego o Odrodzeniu. Niewątpliwie rozpamiętywał je malując "Nocne przygody Olbrachta z Kallimachem, bowiem w dziele Szujskiego przygody tej pary mają odcień bardzo mroczny, przyciemniany skalą wielu ciężkich grzechów. Matejkowski "Hołd pruski" i "Rzeczpospolita babińska" także noszą niezatarte ślady lektury książki Szujskiego. Nawet nie wiecie jak ułatwia i jak bardzo zmienia to optykę i sposób czytania tych obrazów.

Być może gorzkie słowa Józefa Szujskiego o Kallimachu nasiąknięte były goryczą, gdyż był on żywym świadkiem podróży Kallimachowego epitafium w pobliże ołtarza. Mógł być wtedy młodzieńcem, któremu ledwie sypał się wąs. Musimy jednak pamiętać, że historią pasjonował sie od dziecka, a już w wieku 27 lat wydał pierwszy z czterech tomów "Dziejów Polski". Myślę, że na widok epitafium przedstawiciela "satanistycznie zdegenerowanego humanizmu" umieszczonej po prawicy Trójcy Świętej przeżył on szok nie mniejszy od mojego, zdając sobie sprawę, że niektóre potwory żyją także życiem pośmiertnym.

 

P.S. Ten tekst w wersji pierwotnej zawierał upiorny błąd, który wychwycił komentator jan-niezbędny.

Tekst został więc zmieniony, ale niektóre początkowe komentarze dotyczą pierwszej wersji tekstu, więc przepraszam tych, którzy mogli się poczuć urażeni, albo wprowadzeni w błąd.

Dziękuję raz jeszcze janowi-niezbędnemu za pomoc w szybkim wychwyceniu i usunięciu błędu.

 

Poprzednie odcinki cyklu "Requiem dla błazeństwa":

Requiem dla błazeństwa. Część 1 - Od przypadku do przypadku, aż do Znaku

Requiem dla błazeństwa. Część 2 - O przekleństwie rzeźby wiecznie żywej

Requiem dla błazeństwa. Część 3 - Lustra i znaki

Requiem dla błazeństwa Część 4. Mistrzunio i Małgorzata

Requiem dla błazeństwa Część 5. Od ogołoconych kościołów do gołych cyców Wenus, czyli o źródłach estetycznego stręczycielstwa

A poniżej pozycje, które współuczestniczyły w powstaniu tego artykułu. Najlepsza (J. Garbacik) oczywiście najdroższa, bo niełatwa do dostania:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/jozef-garbacik-kallimach-jako-dyplomata-i-polityk-wyd-1948

 



tagi: niepodległość  znaki  agentura  kraków  humanizm  józef szujski  jan matejko  symbole  kallimach  dzieje polski  filip buonacorsi  profesor andrzej nowak  jan olbracht  wampir  człowieczeństwo  zamach na papieża 

Alfatool
6 czerwca 2024 21:44
83     2812    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Alfatool
6 czerwca 2024 22:19

No patrz! Za Olbrachta wyginęła szlachta - to przysłowie miało dowodzić jakim nieudacznikiem był Olbracht (którego uważam nadal za najbardziej przytomnego spośród wszystkich Jagiellonów).

Kallimach - nauczyciel Dzierżyńskiego. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool
6 czerwca 2024 22:27

Północna ściana prezbiterium oznacza, że po prawej stronie Chrystusa. Prezbiteria były orientowane zawsze na wschód.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 6 czerwca 2024 22:19
6 czerwca 2024 22:40

Tak nauczyciel Dzierżyńskiego, tylko miejsca ekspozycji portretów  mocno kontrastowe. Ale może to jakaś odmiana kulturowego synkretyzmu?

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 6 czerwca 2024 22:27
6 czerwca 2024 22:41

Tak. Po prawicy Ojca, Syna i Ducha.

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @Alfatool
6 czerwca 2024 23:09

Jak długo żyją pszczoły .

 

Warto spytać, bo to się wydłuża chyba niepotrzebnie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @MarekBielany 6 czerwca 2024 23:09
6 czerwca 2024 23:14

Rewiński już "Kill him!" nie zawoła...

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Alfatool
7 czerwca 2024 01:07

"tekst mówi o tym, że podczas odbudowy po pożarze w połowie XIX wieku epitafium zostało przeniesione obok ołtarza. To jest proszę Państwa tak zwana trzecia prawda Tischnerowska, czyli gówno prawda. Epitafium zostało przeniesione z kaplicy Matki Bożej Różańcowej ledwie kilka lat temu..."

Od razu sie przyznam - nie jestem wyznawcą teorii prawdy Tischnera, a także ekwiwalentnej teorii Bartoszewskiego, ponieważ jest to, moim skromnym zdaniem, bardziej manifestacja pychy uprzywilejowanych posiadaczy dostępu do prawdy jako rzeczy samej w sobie, kantowskiego noumenu, a nie użyteczna wskazówka dla zwykłego człowieka, próbującego jako tako zorientować się przy pomocy własnego rozumu w gąszczu sprzecznych informacji o rzeczach, których własnymi zmysłami nie doświadczył i nie doświadczy. W szczególności nie był przy przeniesieniu epitafium. Co gorsza, nie zna nikogo, komu mógłby bez zastrzeżeń uwierzyć, że był i wie na pewno.

Informacji z zacytowanego hasła w Wikipedii - czy też raczej źródłom, na których się ona opiera (szkoda, że bez precyzyjnych odesłań w przypisach) - nie można wierzyć bez zastrzeżeń, a zweryfikowac je trudno. W tym przypadku możemy jednak przynajmniej sfalsyfikować stanowcze zaprzeczenie owym informacjom, owo "gówno prawda".

Sięgnijmy po Biuletyn Przewodnicki nr 9/1981, a więc sprzed zdecydowanie więcej niż kilku lat, co i bez datowania zgadlibyśmy po wyglądzie zawartości odnośnego pliku PDF. Biuletyn zawiera tylko jeden artykuł pt. "Rzeźby nagrobne Wita Stwosza". Czytamy na str. 15:

 „Nagrobek [Kallimacha] - jak wynika z listu Oktawiana Gucciego de'Calvani do ltancjusza Thedaldi - był pierwotnie umieszczony w posadzce kościelnej. Do czasu pożaru krakowskiego kościoła Dominikanów w 1850 r. znajdował się w kaplicy Matki Bożej Różańcowej, po czym wmurowano go w płytką, ujetą w pseudogotyckie laskowanie wnękę w północnej ścianie prezbiterium, gdzie znajduje się ona do dzisiaj".

Termin a quo przenosin do prezbiterium - czyli krótko po 1850 roku - pozostaje oczywiście niepewny, bo autor artykułu K. J. Krzysztofek sam mógł mieć błędne informacje, ale termin ad quem z pewnością możemy ustalić na "dzisiaj", czyli rok 1981. Przypomnę: o wiele więcej niż "kilka lat temu".

Biorąc pod uwagę, że pan Krzysztofek "tekst zebrał i opracował na podstawie publikacji 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Alfatool
7 czerwca 2024 01:18

"tekst mówi o tym, że podczas odbudowy po pożarze w połowie XIX wieku epitafium zostało przeniesione obok ołtarza. To jest proszę Państwa tak zwana trzecia prawda Tischnerowska, czyli gówno prawda. Epitafium zostało przeniesione z kaplicy Matki Bożej Różańcowej ledwie kilka lat temu..."

Od razu sie przyznam - nie jestem wyznawcą teorii prawdy Tischnera, a także ekwiwalentnej teorii Bartoszewskiego, ponieważ jest to, moim skromnym zdaniem, bardziej manifestacja pychy uprzywilejowanych posiadaczy dostępu do prawdy jako rzeczy samej w sobie, kantowskiego noumenu, a nie użyteczna wskazówka dla zwykłego człowieka, próbującego jako tako zorientować się przy pomocy własnego rozumu w gąszczu sprzecznych informacji o rzeczach, których własnymi zmysłami nie doświadczył i nie doświadczy. W szczególności nie był przy przeniesieniu epitafium. Co gorsza, nie zna nikogo, komu mógłby bez zastrzeżeń uwierzyć, że był i wie na pewno.

Informacji z zacytowanego hasła w Wikipedii - czy też raczej źródłom, na których się ona opiera (szkoda, że bez precyzyjnych odesłań w przypisach) - nie można wierzyć bez zastrzeżeń, a zweryfikowac je trudno. W tym przypadku możemy jednak przynajmniej sfalsyfikować stanowcze zaprzeczenie owym informacjom, owo "gówno prawda".

Sięgnijmy po Biuletyn Przewodnicki nr 9/1981, a więc sprzed zdecydowanie więcej niż kilku lat, co i bez datowania zgadlibyśmy po wyglądzie zawartości odnośnego pliku PDF. Biuletyn zawiera tylko jeden artykuł pt. "Rzeźby nagrobne Wita Stwosza". Czytamy na str. 15:

 „Nagrobek [Kallimacha] - jak wynika z listu Oktawiana Gucciego de'Calvani do ltancjusza Thedaldi - był pierwotnie umieszczony w posadzce kościelnej. Do czasu pożaru krakowskiego kościoła Dominikanów w 1850 r. znajdował się w kaplicy Matki Bożej Różańcowej, po czym wmurowano go w płytką, ujetą w pseudogotyckie laskowanie wnękę w północnej ścianie prezbiterium, gdzie znajduje się ona do dzisiaj".

Termin a quo przenosin do prezbiterium - czyli krótko po 1850 roku - pozostaje oczywiście niepewny, bo autor artykułu K. J. Krzysztofek sam mógł mieć błędne informacje, ale termin ad quem z pewnością możemy ustalić na "dzisiaj", czyli rok 1981. 

Pan Krzysztofek "tekst zebrał i opracował na podstawie publikacji Piotra Skubiszewskiego pt. Rzeźba nagrobna Wita Stwosza, PIW 1957" (str. 16 Biuletynu). Ja do tej książki nie zaglądałem, ale bez większego ryzyka zakładam, że wziął owe informacje wlaśnie stamtąd. Czyli że nagrobek był tam, gdzie jest dzisiaj, co najmniej przed 1957 rokiem. Prawie siedem dekad temu. Nieprawda, że przeniesiono go kilka lat temu.

Co nie oznacza automatycznego potwierdzenia tezy, że był tam już od połowy XIX wieku, ale czyni ja znacznie bardziej prawdopodobną. 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 01:18
7 czerwca 2024 01:29

Przed moim komentarzem "opublikował się" jego niedokończony fragment. Stało się to nieintencjonalnie, ale przepraszam. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool
7 czerwca 2024 07:01

Jak to kilka lat temu?!!!!!!!!! To jest nieprawdopodobne. Z jednej strony nie ma krytycznego opracowania tych jego pism, ale ktoś pilnuje, żeby przenieść epitafium do ołtarza? No, żesz...ku...a...! A jak zapytasz głośno kto za tym stoi, to wstanie jakaś wielbicielka mnistra Macierewicza i powie - masuneria panie, masuneria...Szujski był niestety w błędzie, humanizm=satanizm. Jest to projekt turecki, co w praktyce oznacza - żydowsko-turecki. Kallimach był weneckim agentem tylko trochę. To był człowiek sułtana i z rozkazu sułtana spiskował przeciwko papieżowi. Tragizm zaś dziejów Polski polega na tym, że spod wpływu sułtańskich agentów, którzy wygubili szlachtę w Mołdawii, dostała się ona pod wpływy agentów i banków cesarskich, czyli ludzi Fuggera. I teraz patrz...wszyscy kierownicy katedr historii w Polsce zawodzą, że trzeba wydawać źródła. Najważniejsze źródła nie są nawet ruszone, omawia się je poprzez redakcje XIX wieczne, albo nie omawia się ich w ogóle. To znaczy zaś, że Polacy jako ludzie należący do organizacji politycznej padającej wielokrotnie łupem wrogów nie rozpoznają okoliczności. I to jest jeden z elementów systemu władzy w Polsce. Nie rozpoznają, bo sprzedają możliwość poznania okoliczności za karierę w systemie, którego ojcem był Kallimach. Nawet nie jesteś tego w stanie  nikomu wyjaśnić, albowiem wiara w to, że system ten jest stworzony dla nich jest przemożna. K

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 07:01
7 czerwca 2024 07:22

I stąd nam cisną tego Kqzimierza Katastrofę Jagiellończyka jako "jednego z najlepszych polskich władców", a zaraz po potem "złoty wiek", który nastąpił po śmierci Olbrachta, który - jak widać - był wręcz przygotowywany do roli kamikadze. 

Cielawe, co by odpowiedział prof. Nowak na pytanie - Czy zna Pan dzieło Kallimacha? A jak by odpowiedział, że zna to od razu drugie pytanie - Czy odniósł się Pan w swoich pracach do treści w nim zawartych?

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 07:01
7 czerwca 2024 07:33

A  kto  ma  te  zrodla  omawiac,...

...  jak  tam  jeden  ,,straRZnik  i  baran  akademicki  na  drugim  siedzi,,  !!!

 

CzekajO  az  Pan  wyda  te  zrodla,  a  Nawigatorzy  rozkminia  je,...  oni  zas  w  efekcie  tylko  swoje  RYJE  PODEPNA  pod  LANS  i  KASE.

Szkoda  slow  i  czasu  na  te  ZAPRZEDANA  i  TEPA  HOLOTE,...  ,,wyksztalcUnO,,.      

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 7 czerwca 2024 07:22
7 czerwca 2024 07:38

Wiesz co, ja mam taki system, że polemizuję ostro w sieci, ale w realu jestem grzeczny. I to raczej działa. Nie chciałbym więc, żeby ktoś jakoś szczególnie mocno naciskał na prof. Nowaka, podobnie jak na innych profesorów, którzy mają chęć występować na naszych konfernecjach. Zostawmy te kwestie dla naszych tu ekscytacji

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 01:18
7 czerwca 2024 07:47

Panie, Janie być może rzeczywiściie  jest Pan niezbędny i byf może popełniłem upiorny błąd, który w takim wypadku kilka lat w sobie pielęgnowałem.

Dlatego:

1. Najpierw przejrzę swoje archiwum fotograficzne ,

2. Przeczytam po raz kolejny dostępne mi materiały o pochówku Kallimacha i o kościele dominikanów.

3. Jeśli popełniłem błąd to pokornie przeproszę, a Panu prześlę książkę Garbacika o Kallimachu wraz z pierwotnym  tekstem i podziękowaniami za wkład w jego nieupowszechnianie. 

4. Przeredaguję artykuł , żeby nie wprowadzał w błąd, bo przecież kurs na prawdę zobowiązuje.

5. Zajmie to zapewne kilka godzin.

Jestem bardzo ciekaw efektu kwerendy, bowiem ze stanu pewności mnie Pan zdecydowanie wytrącił.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 07:01
7 czerwca 2024 08:07

Z tym przeniesieniem epitafium, to sprawdzę raz jeszcze, bo może to są jednak tylko moje projekcje.

Fakt jest jednak taki, że epitafium wisi tam gdzie wisi. Pana profesora można więc grzecznie zapytać, czy to jego zdaniem rzeczywiście odpowiednie miejsce.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 7 czerwca 2024 08:07
7 czerwca 2024 08:18

Humanizm jest w Polsce świecką, polityczną religią i nie ma mowy, żeby to się zmieniło. Jesteśmy wychowani w kulcie pozorów i nauczeni, że lepiej niczego nie zauważać

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 7 czerwca 2024 08:07
7 czerwca 2024 08:19

Poza tym, chyba już te 10 lat temu ktoś o to pytał. Nieważne, jak chcesz to pytaj

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 07:01
7 czerwca 2024 08:31

To nie jest nieprawdopodobne, tylko zwyczajnie nieprawdziwe. Epitafium znalazło się w prezbiterium najpóźniej przed rokiem 1957, o ile nie przyjmiemy karkołomnego założenia, że stan rzeczy opisany w książce wydanej w tymże roku zaistniał dopiero w XXI wieku.

Poświęciwszy kwadrans dziś rano, znalazłem powody, żeby przesunąć ad quem jeszcze dalej w przeszłość, ponieważ o nagrobku Kallimacha w prezbiterium pisze Szymon Dutkiewicz w 1872 roku (Zbiór pomników i napisowych nagrobków w główniejszych kościołach krakowskich), najwcześniej natomiast płyta znalazła się tam po październiku 1859 roku, kiedy dopiero powstał taki pomysł (U. Bęczkowska Karol Kremer i krakowski urząd budownictwa w latach 1837–1860, Kraków 2010). 

Tu ciekawostka: przed pożarem epitafium Kallimacha znajdowalo się w posadzce tuż przed kratą kaplicy MB Różańcowej, ale i to nie była pierwotna lokalizacja. "Jego grób położony był po lewej stronie wejścia do chóru, sub altare, czyli zapewne przed ołtarzem Bożego Ciała, umieszczonym, być może, na stopniu. Grób nakrywała zachowana do dziś (choć ze zdekompletowaną bordiurą), mosiężna płyta odlana w warsztacie Piotra Vischera Starszego w Norymberdze, z częścią środkową o charakterze figuralnym, do której model wykonał Wit Stwosz. Według opisu Macieja Miechowity [zmarł w 1523 roku, zatem mówimy o stanie oryginalnym! - uwaga moja] płyta (urna aerea) była erecta in altare. Niewykluczone zatem, że eksponowana była pionowo, co sugeruje także stan zachowania reliefu, niewykazującego żadnych śladów starcia" (M. Szyma i in. Przegroda chórowa i lektorium w kościele Trójcy Świętej w Krakowie, Biuletyn Historii Sztuki LXXXIII:2021, nr 4).

Alfatool, jak zdążyłem zauważyć, dzieli się tu spostrzeżeniami często nowymi i prawie zawsze ciekawymi, ale ten "odcinek" cyklu wychodzi z kompletnie błędnego założenia faktograficznego.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Alfatool 7 czerwca 2024 07:47
7 czerwca 2024 08:43

Przeczytalem dopiero teraz, po umieszczeniu jeszcze jednego komentarza poniżej. Nie ma za co przepraszać, naprawdę. Prawda o wydarzeniach z przeszłości nie leży "tam gdzie leży" - albo leży, tylko nic z tego dla nas nie wynika -  ale zbliżamy sie do niej m.in. dzięki dyskusji i dzieleniu się spostrzeżeniami. Czasem trafnymi, czasem nie za bardzo. Mój komplement był szczery.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 08:43
7 czerwca 2024 08:55

Pozwolisz, że odtworzę swoją ścieżkę. Niewykluczone, że będzie to droga pogrążenia się w błędzie. Może  to chwilę potrwać, bo mam kilka spraw na głowie.

Jako rzekłem - ja być może będę bogatszy o lekcję pokory, a ty o ciekawą książkę. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 08:43
7 czerwca 2024 09:03

Gdzieś jednak ta prawda leży i skoro zaszedł pan tak daleko we wskazywaniu błędów, dobrze by było, żeby się pan zadeklarował, gdzie ona - według pana - jest? To ważne. Bo moim zdaniem od tego, gdzie ona leży zależy jednak bardzo wiele

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 09:03
7 czerwca 2024 09:12

Ok. W sumie to masz rację...:)

 Nie należy zrażać osób, które mają jakąś specjalistyczną wiedzę i teoretyczny dostęp do wielu źródeł. Więc musimy sobie sami odpowiadać na nasze pytania...:). Trochę to mniej wygodne, no ale dzięki temu się rozwijamy...:). W końcu ileż to człowiek ma satysfakcji, że pomimo tylu przeszkód jednak gdzieś dotarł. 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 08:18
7 czerwca 2024 09:24

W sumie to miała być oś fabularna do kolejnego wpisu. To jest fragment artykułu Szymaniaka do wielce poczytnego czasopisma Komunikaty Warmińsko-Mazurskie.

https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1978-t-n2/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1978-t-n2-s219-240/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1978-t-n2-s219-240.pdf

Widocznie prawda musi lądować w jakiś pawlaczach.

Podelektuj się, bo jest tu i cały tom Baśni i Mohacz i echa Sacco di Roma. Tak wygląda złoty wiek od zaplecza - prawie jak toi-toi od spodu. Przyjemnej lektury:

„Pierwsze znane nam poselstwo odbył Nipszyc w roku 1519. Wówczas król Zygmunt I wysłał go do wielkiego mistrza krzyżackiego, Albrechta Hohenzollerna, w sprawie uregulowania konfliktów granicznych. Zgodnie z instrukcją poseł załatwiał jeszcze polecenia królewskie w Elblągu.

Terenem następnej misji dyplomatycznej Nipszyca były Węgry. Wyjechał tam w listopadzie 1525 roku i przez 9 miesięcy zabiegał o odszkodowanie dla Fuggerów za straty poniesione przez nich w tamtejszych kopalniach kruszców. Niemal natychmiast po powrocie do kraju, bo we wrześniu 1526 roku, Nipszyc ponownie został wysłany n a Węgry, tym razem już jako poseł królewski. Oficjalnie miał dowiedzieć się o losie Ludwika Jagiellończyka po bitwie pod Mohaczem (29 VIII 1526), a faktycznie chodziło o zbadanie, czy Zygmunt I ma szanse zostać królem Węgier. Wynik dyplomatycznej podróży Nipszyca był niepomyślny, gdyż 5 listopada 1526 roku w Szekesfajerwarze wybrano królem węgierskim Jana Zapolyę, a w dwadzieścia dni później w Komornie „stronnictw o habsburskie ogłosiło królem Ferdynanda ”. W czasie tej misji Nipszyc, choć poseł polski, będąc szlachcicem niemieckim pokazał, że sprzyja Niemcom. Umożliwił mianowicie stronnikom habsburskim, skupionym wokół królowej Marii, zdobycie kopii instrukcji królewskiej i innych tajnych zaleceń Zygmunta. Zdradę tę wykrył w Preszburgu wojewodzic rawski Jan Trzcieński, dworzanin królowej Bony. Nipszyc jednak potrafił utrzymać zaufanie króla, skoro ów w następnym roku znowu wysłałgo na Węgry z listami do Jana Zapolyi. W maju 1527 roku Węgry były przedmiotem rozmów Nipszyca z królem rzymskim Ferdynandem I podczas zjazdu w e Wrocławiu. Ogólnie w pierw szych latach działalności węgierskiej Nipszyc musiał oddać duże usługi Habsburgom, skoro Ferdynand I w liście z 29 marca 1528 roku dziękował mu „za wierną służbę w obliczu niebezpieczeństwa”. Nie można jednak powiedzieć, że Nipszyc nie realizował poleceń króla w sprawie węgierskiej. Przeciwnie, zgodnie z zamiarem królewskim starał się gorliwie doprowadzić do pokoju między Ferdynandem I a Janem Zapolyą, proponując pośrednictw o Zygmunta I (…).

Warto nadmienić, że Ferdynand I w czerwcu 1532 roku zaoferował Nipszycowi stanowisko płatnego agenta na dworze polskim, ale spotkał się z odmową. Obaj jednak sfinalizowali później sprawę przyjęcia na służbę Habsburgów hetmana Jana Tarnowskiego. Poseł króla rzymskiego, Jerzy von Logschau, zawiózł potem hetmanów i podarki i poręczenie pensji w wysokości 1 tys. florenów rocznie. Poza tym Jan Tarnowski sam prosił Nipszyca, aby wystarał się o listy cesarza Karola V i Ferdynanda I do Zygmunta I i królowej Bony, polecające go na zwolniony po śmierci Krzysztofa Szydłowieckiego urząd starosty krakowskiego. Takie same listy Nipszyc miał wyjednać w interesie Jana Chojeńskiego, starającego się o kanclerstwo Chojeński pisma polecające otrzymał, przy czym Ferdynand I nie omieszkał nadmienić, że liczy na wdzięczność przyszłego kanclerza.

Zygmunt I (…) już 3 października 1525 roku w liście do Albrechta, obiecując pomoc zbrojną dla uśmierzenia buntu chłopów sambijskich wyraził się, że uczynił to „stosownie do żądania Nipszyca”. Król więc wiedział już, że jego dworzanin jest przedstawicielem księcia i załatwiając prośbę Albrechta niejako uznał to „de facto” .

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 7 czerwca 2024 09:24
7 czerwca 2024 09:32

Pewnie jeszcze ten dureń Zygmunt myślał, że kontroluje wszystko

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alfatool 7 czerwca 2024 09:24
7 czerwca 2024 09:35

To jest wstrząsające wszystko. Szczególnie jak się potem czyta różnych idiotów piszących, że Albrecht było lojalnym lennikiem króla, a Ludwik II fałszowal polską monetę, żeby osiągać zyski. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 7 czerwca 2024 09:24
7 czerwca 2024 09:41

Szymaniak musiał "przedwcześnie umrzeć" za coś takiego. Jak to się fajnie czyta. Zupełny relaks, zwięźle, jasno, wprost. A więc można pisać prosto i naukowo.

 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 09:03
7 czerwca 2024 09:51

Odpowiadając ściśle na pytanie: prawda leży między 1859 a 1872 rokiem. Raczej bliżej początku tego okresu, ponieważ w przeglądanych pobieżnie źródłach (niestety, nie zapisałem gdzie dokładnie) mignęła mi informacja, że w 1861 nagrobki w kościele Świętej Trójcy były już po renowacji. Chodzi mi naturalnie o prawdę o czasie przeniesienia nagrobka i nic więcej. I nie jest to deklaracja (bo deklarować można tylko pewność lub zamiar), lecz uzasadnione przypuszczenie.

Prawdą o samym Kallimachu w ogóle się nie zajmowałem. Możliwe że był "naszym" Macchiavellim i deprawatorem, a do tego cudzym (weneckim?) agentem. Zresztą jest na ten temat literatura.

Trzecie możliwe pytanie: czy przeniesienie epitafium w sąsiedztwo głównego ołtarza uważam za profanację, też mnie nie zajmowało. Jeśli tak, to odpowiedzialność spada na krakowskich konserwatorów, a jeszcze bardziej na ostatecznego decydenta, czyli jednego z dwóch administratorów apostolskich diecezji krakowskiej w latach 1849–1879: Mateusza Gładyszewicza lub Antoniego Junoszę Gałeckiego. Bez ich wiedzy nic takiego stać się nie mogło.

Przy okazji "odkryłem", że od początku grób Kallimacha mógł być inaczej niż dzisiaj, ale równie honorowo ulokowany, tj. pod ołtarzem (nie głównym wprawdzie) i z wyeksponowaną pionowo płytą. W każdym razie nie w posadzce na podeptanie przez wiernych.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 09:51
7 czerwca 2024 10:02

No widzi pan, a nas tutaj interesuje wyłącznie to w jaki sposób Kallimach wpływał na deprawację królewiczów. Zabieg zaś autora tekstu służył jedynie do tego, by podkreślić pewną tradycję "deprawacyjną", która może się i nie wyraża w tym przeniesieniu nagrobka, ale niewątplwie istnieje

zaloguj się by móc komentować

kpiotrzk @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 10:02
7 czerwca 2024 10:08

To sam Ebenezer Rojt, czy tylko niezbędny naśladowca?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @kpiotrzk 7 czerwca 2024 10:08
7 czerwca 2024 10:10

Myślę, że to Kazik Mrówka

zaloguj się by móc komentować


ArGut @OjciecDyrektor 7 czerwca 2024 07:22
7 czerwca 2024 10:21

Ja to polecam zabranie jednej z wielu książek pana Andrzeja Nowaka do podpisu i swobodnej rozmowy. A nie wchodzenie w polemiki ... jak ... Jan Niezbędny czy inny Nowak lub Kowalski.

FRAJDA ma BYĆ. Życzę sobie ...

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ArGut 7 czerwca 2024 10:21
7 czerwca 2024 11:11

No juz przyznałem rację. Nikt nie jest doskonały....zwłaszcza ja...:)

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 7 czerwca 2024 07:22
7 czerwca 2024 11:14

U pani Olkiewicz w "Kallimachu doświadczonym" jest jeszcze taki wspaniały fragment, który można by rozwinąć w przewód doktorski, skryty potem na lata w jakiejś niepozornej bibliotece:

"Jednakże nieustępliwy Olbracht, zawarłszy w roku 1500  - wraz z Władysławem i Aleksandrem - przymierze z Francją przeciwko Turkom i wszelkiemu innemu nieprzyjacielowi, kategorycznie zażądał od wielkiego mistrza złożenia hołdu. Gotów był nawet zmusić go do tego siłą. W maju 1501 roku zjawił się w Prusach na czele wojsk. Nieuchronną, jak się wydawało, porażkę Krzyżaków odsunęła nagła śmierć Olbrachta. Po dwudniowym paraliżu z odjęciem mowy zmarł w Toruniu 17 czerwca 1501 roku".

Ledwie dwa zdania a całe tuziny ciekawych pytań w głowie się lęgną.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @kpiotrzk 7 czerwca 2024 10:08
7 czerwca 2024 11:14

Dobrze, że to nie twoj blog, bo juz by jan-niezbędny zarobił ban....

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @ArGut 7 czerwca 2024 10:21
7 czerwca 2024 11:16

Taki mam zamiar. W tomie o trudnym złotym wieku napiszę pytanie i poproszę o krótką odpowiedź, zamiast standardowej dedykacji.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor 7 czerwca 2024 11:14
7 czerwca 2024 11:19

Za co? Trzeba doceniać pracę w celu dotarcia do prawdy. Właśnie zasiadam do odrabiania zadanych przez pana Jana lekcji.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 7 czerwca 2024 11:14
7 czerwca 2024 11:23

Tak. Znam te historię,bo akurat Jolanta Gancarz napisała o tym w "Kto zabił Bartolomeo Berecciego?". Akurst nie napisała, że zawsrl sonysz z Francją, ale za to napisała, że Olbracht zawarl układ gospodarczo-handlowy z księżatami zachodniopomorskimi.

No i własnie dlatego, ze był taki "nieustępliwy" go najbardziej lubię z Jagiellonów. Choc zdaje sobie teraz sprawę, ze najpewniej był prowokowany i podpuszczany. Ta Francja 35 lat później zawarła strategiczny układ z Turkami...hehehe. Olbracht byl w takiej matni, ze w zadsdxie nie miał innego wyjścia - i tak musiał zginać albo z rak Turków albo Niemcow albo Francuzów.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 7 czerwca 2024 11:19
7 czerwca 2024 11:26

Boson by sobie nie zadawał takich "egzystencjalnych" pytań - ban już...:). I tym sposobem sam komentuje swoje notki...;)

 

 

 

 

 

:)

zaloguj się by móc komentować

WP @Alfatool
7 czerwca 2024 12:52

"Sięgnijmy do obszernych fragmentów artykułu Włodzimierz Bernackiego p.t. "Idea władzy i państwa w polskiej myśli politycznej XV wieku" (wytłuszczenia moje)."

Bardzo ciekawa myśl końcowa artykułu Senatora Bernackiego: "Wreszcie – mając na uwadze spory w polskiej myśli politycznej XV wieku – pamiętajmy o tezie Michała Bobrzyńskiego, wedle której realizacja koncepcji Jana Ostroroga w wieku XVI, wyrażająca się w budowaniu monarchii absolutnej w oparciu o protestantyzm, mogła uchronić Rzeczypospolitą przed upadkiem w wieku XVIII.".

Jak rozumiem takie postawienie sprawy nie może pozostawiać wątpliwości, że również autor artykułu podziela przywołaną tezę Michała Bobrzyńskiego. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że Pan Profesor-Poseł-Senator-Minister wyszedł z PPS-u ale PPS nie wyszedł z niego nigdy...

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 01:18
7 czerwca 2024 13:11

Szanowni Nawigatorzy i Szanowny Panie Janie Niezbędny.

Muszę serdecznie i pokornie przeprosić za błędnie podaną informację, że epitafium Kallimacha zostało przeniesione z kaplicy różańcowej ledwie kilka lata temu. A panu Janowi podziękować za czujność.

Mechanizm tej upiornej pomyłki był dość prosty. Na jakimś etapie dochodzenia do prawdy o Kallimachu i o jego epitafium dotarłem do tekstu, który wydał mi się niezwykle istotny, bowiem wkleiłem go do jakiegoś pliku wordowskiego. Zrobiłem to nieudolnie, bowiem nie odnotowałem jakie jest jego źródło, ani jaki jest jego autor. Duży fragment tego tekstu znajdziecie poniżej.  Po jakimś czasie mając w głowie treści z tego artykułu, odwiedziłem kościół dominikanów. Z tyłu głowy majaczyły mi treści o tym, że płyta nagrobna została przemieszczona z okolic chóru do kaplicy Matki Bożej Różańcowej i spodziewałem się tam właśnie ją zastać. Moje wzburzenie wyniknęło stąd, że epitafium tam nie znalazłem i że odnalazłem je przy samym ołtarzu. Skojarzyłem ten fakt z ostatnią renowacją bazyliki i tak już to w mym mózgu się zapisało.

Lekcja pokory dla mnie. Leciwa książka Garbacika o Kallimachu dla pana Jana. Panie Janie, jeśli uzna Pan, że warto się dla niej dekonspirować, to poproszę o podanie namiarów do wysyłki przez wewnętrzną pocztę SN. Dziękuję panie Janie raz jeszcze za czujność i za wskazanie tekstów. Mam nadzieję, że pójdzie panu równie dobrze z dotarciem do tekstu źródłowego, którego fragment umieszczam poniżej. Opowiada on o tym, że Kallimach, pośmiertnie, pod postacią poświęconego mu epitafium, przemieszczał się etapami w stronę ołtarza głównego. Tekst jest nieco niegramatyczny, więc albo korzystałem z translatora, albo PDF z którego go konwertowałem był słabo czytelny. Mam nadzieję, że tekst przekona Nawigatorów, że postać Kallimacha zachowała po śmierci wampiryczną wręcz żywotność, która najprawdopodobniej została również dostrzeżona przez tandem Matejko-Szujski.

Do zobaczenia jutro w Krakowie. A teraz tekst, który być może przekona Was, że jest się w tym mieście czemu bacznie przyglądać:

"według Marka Janickiego płyta została wykonana około 1502 roku i tak jest

wykazało, że znajdowało się ono w kościele dominikanów w Krakowie przed poł

marzec 15035. Wcześniej – na pewno przed wrześniem 1500 – malowane epitafium

zawieszono obok grobu humanisty. Obraz przedstawiał tronu

Maryja z Dzieciątkiem; Kalimach klęczał przed nimi. na obrazie

powstał także poemat łaciński ku czci zmarłego6. Niestety malarstwo nie zachowało się do dziś. wspomniano o tym kilka razy w XVI w

wieku, ale nie pojawia się ona w źródłach późniejszych i nie wiadomo, w jakim okresie.

ostatecznie zniknął z kościoła. To, co przetrwało, to grób

płyta (która nie jest kompletna7), ale ma jej związek z grobem Kallimacha

został złamany. przeniesiono go (prawdopodobnie ok. 1762 r.) do wschodniego skrzydła zamku

klasztor; krótko przed 1844 rokiem umieszczono go w kaplicy po stronie południowej

chór 8. Kaplica (dostępna od nawy południowej i pierwotnie przeznaczona

związane ze Zwiastowaniem) zostało przekazane w 1688 r. arcybraterstwu różańcowemu

i od tego czasu znana jest jako kaplica różańcowa (il. 2)9. po wielkim pożarze

kościoła w 1850 roku po raz ostatni przeniesiono płytę – osadzono ją w tzw

północna ściana chóru pomiędzy przejściem na krużganek a zakrystią

drzwi. Oprawiony w neogotycką ramę stoi do dziś (il. 3). Remonty

a zmiany podłogi kościoła zakryły położenie grobu

kalimacha, o którym wiemy jedynie ze źródeł pisanych.

Najstarszym źródłem na ten temat jest list Ottaviano Gucci de’-

calvani do Lattanzio Tedaldiego, napisane po 6 marca 1501 i przed 14 marca150310. z listu wynika, że ​​kalimach został pochowany obok swojego rodaka,

ainolfo Tedaldi11. ainolfo Pierozzi-Tedaldi pochodził z Florencji. Przybył

krakowie ok. 1458 r., prawdopodobnie jako przedstawiciel banku Medyceuszy. po skończeniu-

Wykonując swoje obowiązki, zdecydował się osiedlić w Polsce i zarabiać na życie w sukiennictwie

handel i dzierżawa królewskich kopalni soli. Był krewnym kalimacha i

sprowadził go do Polski, pomógł nawiązać kontakty i rozpocząć karierę12.

w Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie znajduje się obraz z Jodłownika (il.

4), wieś w latach 1595-1784 należąca do krakowskich dominikanów.

Obraz przedstawia Zwiastowanie ze św. Janem Chrzcicielem i św. Dominikiem

z klęczącą postacią fundatora u stóp św. Jana Chrzciciela. The

postać została zidentyfikowana jako ainolfo Tedaldi. Zdjęcie mogło mieć oryginalnie

wisiał obok jego grobu i pełnił funkcję malowanego epitafium13. jak są-

w wyniku adaptacji kościoła dominikanów w Krakowie do nowego potriarchalnego

obyczajów zębinowych, obraz przeniesiono po 1595 roku z pierwotnego miejsca

do Jodłownika. w 1906 roku przeniesiono je ponownie do Muzeum Diecezjalnego w Lublinie

Tarnów. Nagrobek Tedaldiego nie zachował się do dziś, ale wiemy, że jest

opis. Istnieje wzmianka z XIX wieku potwierdzająca jej obecność

filar kaplicy Trzech Króli14.

Bardziej szczegółowo opisano lokalizację grobu kalimacha

sposób Macieja Miechowity w opublikowanej Historii Polonorum

po raz pierwszy w Krakowie w 1519 r., jak wynika z tej kroniki, poetą był

pochowany po lewej stronie wejścia do chóru, pod wmurowaną płytą z brązu

ołtarz, nad którym umieszczono epitafium15. Opis autorstwa Miechowityto najstarszy tekst wymieniający wszystkie trzy elementy pamięci kali-

machus: grób przykryty płytą, ołtarz i epitafium.

Kolejnym źródłem zbadanym przez uczonych był opis dominikanina

kościoła Michała Siejkowskiego wydanego w 1743 r. 16. Siejkowski wspomina o

kaplica Trzech Króli, w której niegdyś miało swoje arcybractwo różańcowe

nabożeństw i informuje, że idąc od tej kaplicy do chóru można zobaczyć

w rogu chóru ołtarz różańcowy i mosiężny grób kalimacha

obok 17. odnośnie bliskości ołtarza do grobu – powtarza Siejkowski

a właściwie informacje z przewodników krakowskich z połowy XVII w

wieku, przypisywane Piotrowi Hiacyntowi Pruszczowi 18. Na tych przewodnikach z kolei opierano się

pod tym względem na pamiętnikach dominikanina Martina Grunewega, napisanych w r

ostateczna postać w latach 1601–160619. W ramach komentarza należy to dodać

że była to kaplica Trzech Króli (zwana też kaplicą Matki Bożej)20

znajdowała się po północnej stronie chóru i była dostępna z krużganka oraz

z nawy północnej. w 1601 roku przeor i klasztor przeznaczyli tę kaplicę

korzystanie z różańca arcybractwo21. dopiero w 1688 rarcybractwo przeniesiono do odpowiedniej kaplicy po południowej stronie ul

chór.

Uczeni prezentowali różne opinie na temat położenia grobu

kalimach. Jan Ptaśnik twierdził, że znajdował się on (podobnie jak grób Tedaldiego) w

kaplica Trzech Króli22. Tezę tę potwierdzają nieliczne najnowsze badania

poszukiwacze23. w najnowszej literaturze ogólnie przyjmuje się, że kalimach był

pochowany obok wejścia do chóru, w pobliżu jednego z ołtarzy bocznych 24. wg

Marka Janickiego Płyta przykrywająca grób znajdowała się na terenie chóru, niedaleko

w łuku tęczowym, bezpośrednio przed ołtarzem, na podwyższeniu ołtarza lub na poziomie

podłoga kościoła25. podobne podejście przyjęła agnieszka Madej-ander-

syn (nieznający twórczości Janickiego), według którego

Grób Kalimacha mógłby znajdować się bezpośrednio za parawanem chóru, obok

północna ściana chóru26. Wreszcie zasugerowano, że memoria

kalimacha można było zlokalizować w pobliżu północno-wschodniego narożnika nawy, tj.

nieco bardziej na zachód w porównaniu z tezą Janickiego i Madeja-

anderson27.

Hipotezą, która wydaje się najmniej uzasadniona, jest pogląd, że groby kali-

machusa i Tedaldiego umieszczono w kaplicy Trzech Króli. to prawda, że

kaplica ta została zbudowana stosunkowo blisko wejścia do chóru i dla tych, którzy

na chór wchodził od strony nawy, znajdował się on po lewej stronie, lecz nie posiadał źródła

sugeruje, że znajdował się tam grób kalimacha".

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @WP 7 czerwca 2024 12:52
7 czerwca 2024 13:36

I ta teza jest oczywiście bardzo pociągająca. Tylko należałoby ją ubogacić stwierdzeniem, że powinniśmy uczynić od razu królem księcia Albrechta i wtedy to już o żadnym upadku mowy by nie było, aż do wzięcia batów pod Staligradem. Choć i tam pewnie ze sprzączkami z wytłokiem "Gott mit uns" byśmy wygrali.

Równie dobra byłaby też konstatacja, że satanizm może skutecznie chronić przed Bogiem. Tak, może.

 

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Alfatool 7 czerwca 2024 11:16
7 czerwca 2024 13:38

Super pomysł.

Ja mam namysł, nie fizyczny, jak tu zdobyć punkty do lansu u pani ArGutowej ...

Zdobywając jakąś fajną dedykację ...

Może coś o podobieństwach między Hitlerowcami a Bodnarowcami ?

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @ArGut 7 czerwca 2024 13:38
7 czerwca 2024 14:01

He, he. Proponuję takie pytanie?

Czy umieszczenie epitafium Kallimacha po prawicy Trójcy Św. wpisuje się w "Czas walki z Bogiem"?

zaloguj się by móc komentować

WP @Alfatool 7 czerwca 2024 13:36
7 czerwca 2024 14:11

Śmiała teza wybitnego umysłu, który stawia dobro ojczyny ponad własny, parykularny interes. No bo gdyby rzeczywiście Rzeczpospolita przeszła na protestantyzm, to Pan Profesor-Poseł-Senator-Minister nie mógłby się lansować na katolicyźmie i by zasięgi na FB spadły. A tak to proszę co możemy przeczytać:

Włodzimierz Bernacki Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, #BożeCiało. Procesje eucharystyczne na ulicach polskich miast. To jest Polska

Włodzimierz Bernacki "Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości. Naród,

który nie wierzy w Wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się."

Jego nauki miały ogromny wpływ na kształtowanie moralności i wartości społeczeństwa.

43 lata temu, w Warszawie zmarł błogosławiony Stefan Wyszyński <img alt="

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @WP 7 czerwca 2024 14:11
7 czerwca 2024 16:16

Ci wszyscy patrioci chca mieć eszystko wielkie...wielkie mięśnie, wielkie oczy, wielkie nosy i stopy, wielkie genitalia, wielkie mózgi i tak dalej. A jedyne co im wychodzi, to wielkie prowokacje i wielkie zdrady.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @WP 7 czerwca 2024 14:11
7 czerwca 2024 16:32

Może mu po prostu poglądy ewaluują, bo inaczej trzeba by mówić  nie o błędzie, lecz o obłędzie.

zaloguj się by móc komentować

WP @OjciecDyrektor 7 czerwca 2024 16:16
7 czerwca 2024 16:53

Pytanie czy mamy do czynienia z patriotami, czy tylko osobami na takich się kreującymi poprzez zamieszczanie postów w mediach społecznościowych (to nie wiele kosztuje). No bo chyba nie przez rzeczywiste działania, chyba że o czymś nie wiem...

zaloguj się by móc komentować

WP @Alfatool 7 czerwca 2024 16:32
7 czerwca 2024 16:58

Albo totalnej hipokryzji.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @WP 7 czerwca 2024 16:58
7 czerwca 2024 17:14

Oj tam od razu hipokryzja, może raczej Kallimachowy pragmatyzm nasączony humanizmem i tolerancją dla różnorakich poglądów.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool
7 czerwca 2024 17:22

Podobno niektórzy dawnymi czasy podstawiali w znanej koledzie w roli św. Józefa tow. Stalina. ... I Józef Stalin, i Józef Stali Ono pielęgnuje. 

Otrzyjcie więc łzy płaczący. Kallimach nawet nie musiał zmartwychwstawać. Jest wiecznie żywy... choć ukryty lecz prawdziwy ... w cieniu kremlowskiego wodza. Wieczie żywy albowiem ponieważ zmumifikowany, że tak powiem umysłowo. Przekręt się sprawdził. Trzeba go kontynuować. W czernej cerkwii calkiem spokojnie Ali Agca wraz z Andropowem choć nieco o poniżej, nieabchadzima niże  miłościwie panującego seryjnego sobowtóra.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool 7 czerwca 2024 13:11
7 czerwca 2024 17:28

Uff. Trochę mi to czasu zajęło ale odnalazłem tekst, próbujący umiejscowić miejsce pochówku Kallimacha i próbujący nadążyc za kolejnymi przemieszczeniami epitafium. Jest po angielsku, a streszczenie po czesku.

Where is the Burial Place of Filippo Buonaccorsi,
called Callimachus? From the Research
on the Topography of the Dominican Church
in Cracow*
Marcin SzyMa

file:///C:/Users/betac/Downloads/Where_is_the_Burial_Place_of_Filippo_Buo.pdf

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Alfatool 7 czerwca 2024 17:28
7 czerwca 2024 18:01

Wszak mówiłem że ukryty ...

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Alfatool 7 czerwca 2024 17:14
7 czerwca 2024 18:02

>Oj tam od razu hipokryzja, może raczej Kallimachowy pragmatyzm nasączony humanizmem
>i tolerancją dla różnorakich poglądów.

Mnie to też ociupeczku drażni jak się polityką wymachuje hipokryzją. Polityk, nie musi mówić prawdy, polityk nie musi być stały w poglądach, ... Polityk powinien wiedzieć KOMU SŁUŻY i ten KOMU SŁUŻY nie zawsze jest tym KTÓRY WYBIERA, choć mamy demokrację.

Pierwszy z brzegu przykład Donald Hitlerowiec komu innemu służy, kto inny go wybrał, a jeszcze kto inny wsadził na stołek firera. No i czy Donald Hitlerowiec ma problemy z tym co mówi?

Jedną rzecz powie RANO, drugą w POŁUDNIE a trzecią na WIECZÓR ... i jedyne co o nim pewne to to, że jego program to 8, słownie ***** ***, gwiazdek jakiejś hitlerowskiej formacji.

Chcąc mieć ETYCZNYCH polityków trzeba by zrezygnować z ich protestantyzmu, a w przypadku Grzegorza Gaśnicy z kontestacyzmu i obnoszenia się z hipsterstwem ... tylko tego nie będzie po 2-3 kadencjach.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Alfatool
7 czerwca 2024 18:31

Szanowni Państwo, w związku z popełnionym przeze mnie błędem, zmieniłem zakończenie wpisu.

Pokornie przepraszam.

P.S. Myślę, że wszystko potoczyło się z korzyścią dla tekstu.

Panie Janie, może z korzyścią dla Pana także? Czekam na dane do wysyłki.

zaloguj się by móc komentować


Alfatool @ArGut 7 czerwca 2024 18:02
7 czerwca 2024 19:25

Czyli historyk-polityk to tak czy inaczej oszust matrymonialny? Oj mamy takich dużo z Donaldem  na czele....

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Alfatool 7 czerwca 2024 18:31
7 czerwca 2024 20:07

Miło mi i dziękuję za interesującą dyskusję. Odezwę się prywatnie jutro, bo dzisiaj zostały mi dosłownie dwie minuty na napisanie czegokolwiek.

Wiem, kim jest E. Rojt, ale to nie ja. Nie mam pojęcia, kim jest Kazik Mrówka i czy w ogóle jest to ktoś, czy też nazwanie kogoś Kazikiem Mrówką coś oznacza w jakimś tajnym kodzie. ;)

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 7 czerwca 2024 20:07
7 czerwca 2024 20:25

Ja podobnie. Choć nie wiem kim jest Rojst. Znam jedynie mocno fragmentarycznie jego twórczość. Kazik Mrówka  to dla mnie kompletny anonim.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Alfatool 7 czerwca 2024 19:25
7 czerwca 2024 20:53

"Oj mamy takich dużo z Donaldem na czele..." to racja -  Panie Wojciechu sprawił mi pan niemałą frajdę nie tylko notką ,lecz także dyskusją z panem Janem. Dziękuję za wszystko .Ruszam od poniedziałku na tą trudną drogę -wierząc,że to tylko przerwa i jeszcze poczytam wiele interesujących notek.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Alfatool
7 czerwca 2024 20:53

Dziękuję !

 

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @BTWSelena 7 czerwca 2024 20:53
7 czerwca 2024 21:08

Pamiętam. W kontakcie ...

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @Alfatool 7 czerwca 2024 21:09
7 czerwca 2024 21:19

Ja dziękuję !

Dzięki ...

wyrosłem z tego, ale nie do końca.

... i nie o pole czy dwór na.

 

P.S.

Piszę z Bielan, na Mokotowie jestem codzień, a to tylko dwie godziny spaceru i drugie spowrotem.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Alfatool 7 czerwca 2024 13:36
8 czerwca 2024 00:51

Pyszne! :)))

====================

Znakomita notka, wielkie dzięki. Niestety + może być tylko jeden - tako rzecze maszyna. Ale za to plus gruby! 

Gmeranie /specyficzne/ przez PT Kolegów w naszej historii jest niezmiernie ożywcze, chociaż płynące z tego wnioski są więcej niż smutne. A tu Kallimach bez ineksprymabli i wampiry z przeszłości działające do dzisiaj. Może dziwnej pamięci pani profesor Janion nie jest dobrym punktem oparcia w rozważaniach, ale w kwestii wampiryzmu - w sam raz. 

No i PS. Czy można tej pani, która oprowadzała po kościele, w którym jest epitafium Kallimacha, zwrócić uwagę, by była uprzejma ubierać się stosownie do miejsca? Czy kod kulturowy już nie obowiązuje? Coś okropnego... 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2024 10:02
8 czerwca 2024 01:05

Są entuzjaści tzw. przyczynkarstwa w historii, są też historycy syntetyzujący. Ale w każdej grupie mogą być odkrywcy. Już nie wspomnę o takich, którzy mają owo "trzecie oko" prostując kwestie przyczyn i skutków ścieżek dziejów, zagmatwanych przez wieki/czas i literaturę historyczną. O celowej, złej woli opisów historycznych już nie wspominając. 

Każde odkrycie /historyczne/, przywoływane na SN, jest fascynujące. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @KOSSOBOR 8 czerwca 2024 00:51
8 czerwca 2024 10:32

No cóż. Ostatnio w jednym z kosciołów w Warszawie widziałem młode dziewczę w jolejce do spodziewi w bardzo mini spódniczce. A w innym, też w Warszawie inne młode dziewczę wybrało się w tak obcisłych spodenkach i z obcisłym topem z gołym brzuszkiem. Nie wiem, czy to były oferty matrymonialne, ale widać było po spokoju innych wiernych, że takie "ubranka" to już standard. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 8 czerwca 2024 10:32
8 czerwca 2024 10:33

spowiedz, choć spodziewi w tym przypadku też dobrze brzmi....:)

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @KOSSOBOR 8 czerwca 2024 00:51
8 czerwca 2024 10:56

Ojcowie dominikanie juz dawno przestali miec jakiekolwiek wymagania w stosunku do ludzi wchodzacych do kosciola i klasztoru. Jednak pani z ekipy filmowej sama moglaby miec wyczucie..

Wlosi, są jacy są wspolczesnie, ale w miejscach sakralnych nie uznają  takiej wolnej amerykanki.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor 8 czerwca 2024 10:32
8 czerwca 2024 21:44

Korzystając z metra  i innych pojazdów z kierowcą/maszynistą ponaciskam w klawiaturę:

tego się nie spodziewałem, ale dopadło.

 

Skaldowie spiewali uciekaj, uciekaj.

Dokąd ? tam jest tak samo.

 

P.S.

trzy godziny byłem na Mokotowie, a dwa razy latał jakiś helicopter view łopocząc łopatami prosił się [...]

pewnie dostarczal krew dla rannych.

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @MarekBielany 8 czerwca 2024 21:44
8 czerwca 2024 23:58

Myślę, że lepiej pójść na spacer nad Wisłę niż na Mo-kotów. 

No i w końcu jaki to 2-godzinny "spacer" na Mokotów metrem? Metrem w dwie godziny dojedzie się do Radomia...;)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @OjciecDyrektor 8 czerwca 2024 10:32
9 czerwca 2024 21:32

To jest hołota bez korzeni. A to korzenie /rodzice m.in/ uczą jak się zachowywać.

To samo dzieje się w teatrach, filharmonii, w operze. Z tym, że tam ju z chodzą ludzie z aspiracjami. Ale powielają normy hołoty w kwestii dress code'u.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @jestnadzieja 8 czerwca 2024 10:56
9 czerwca 2024 21:41

Facetka "robi w kulturze" - na ochotnika najwyraźniej. Zatem, niezależnie od kwestii oo dominikanów, winna mieć wyczucie i co do miejsca, i co do swojej wątpliwej urody figury. Którą podkreślają białe gacie i bluzeczka, uwypuklające  niedostatki fizyczne. Ta figura wymaga obfitego stroju /sukni/, z długością do połowy łydek. I to stroju adekwatnego do miejsca świętego. No i na końcu prosi "co łaska". 

Jeszcze raz - obrzydliwe.

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @Alfatool
10 czerwca 2024 08:48

Angielska Wiki podaje , że Kallimach  w  młodości  zdradzał ciągoty homo.  Albo co najmniej był prowokatorem ( homo-erotyczne wiersze do biskupa) . Świadczy to nie najlepiej o  służbach kontrwywiadu Kazimierza Jagiellończyka . 


 

Pomponiusz sugerował, że był homoseksualistą i odnosił się do jego "zboczonych nawyków". Homo-erotyczne wiersze (w tym jeden skierowany do ówczesnego biskupa Segni, Lucio Faziniego), które znaleziono w jego dokumentach, choć zyskały mu reputację sodomity, wydają się być ograniczone do jego młodości. Wydaje się, że odzwierciedlało to cele Akademii Rzymskiej, aby ożywić koncepcję miłości homoseksualnej jako ideału, czerpiąc z precedensów ustanowionych przez starożytność. Wydaje się jednak, że Buonaccorsi był szczególnie aktywny w grupie, pisząc o seksualnym zauroczeniu między mężczyznami. Jednak po przyjeździe do Polski wydaje się, że zwrócił uwagę na miłość heteroseksualną; być może była to ostrożna reakcja na gwałtowne wydarzenia w Rzymie[1].

Translated with DeepL (https://www.deepl.com/app/?utm_source=ios&utm_medium=app&utm_campaign=share-translation

Pomponius implied he was homosexual and referred to his "perverted habits". The homo-erotic verses (including one addressed to the then Bishop of Segni, Lucio Fazini) which were found in his papers, while earning him a reputation as a sodomite, seem to have been restricted to his youth. This seems to have reflected the aims of the Rome Academy to revive the concept of homosexual love as the ideal, drawing on the precedents set by antiquity. But Buonaccorsi seems to have been particularly active within the group in writing about sexual infatuation between men. However, once in Poland, he seemed to have turned his attention to heterosexual love instead; perhaps a cautious reaction to the violent events in Rome.[1]

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @DrzewoPitagorasa 10 czerwca 2024 08:48
10 czerwca 2024 11:48

Oj, dokładasz mokrego drzewa do dominikańskiego kominka...

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @DrzewoPitagorasa 10 czerwca 2024 08:48
10 czerwca 2024 11:52

Coś mi dźwięczy, że chyba Coryllus kiedyś zasugerował, żeby Kallimach scwelowal Jagiellonczykowi synów 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @Matka-Scypiona 10 czerwca 2024 11:52
10 czerwca 2024 12:57

Z "Kallimacha doświadczonego" pamiętam, że choroba francuska wparowała do Polski w roku 1495, czyli prawie w punkt z polskim Odrodzeniem. Pani Olkiewicz wiązała to z obecnością jakiejś francuskiej dwórki.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Alfatool 10 czerwca 2024 12:57
10 czerwca 2024 14:08

Wiki twierdzi (powołując się na Bielskiego, który z kolei powołuje się na Miechowitę), że "przywiozła ją jedna białogłowa z Rzymu do Krakowa, co tam na odpust chodziła". Ktokolwiek był pacjentem zero, pewne jest jedno, że w różnych krajach i różnych okresach rozmaicie przypisywano wątpliwy honor rozniesienia choroby. W Rosji za Iwana Groźnego nazywano ją pospolicie "chorobą polską". Podobno to danajski dar natury z Ameryki, tyle że w Europie znacznie się uzłośliwił, co w końcu na samych Indianach się odbiło.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 10 czerwca 2024 14:08
10 czerwca 2024 16:19

Czyli wszyscy czuli się z nią mocno nieswojo - takie dzisiejsze "wriemja nowosti".

zaloguj się by móc komentować

z-daleka @DrzewoPitagorasa 10 czerwca 2024 08:48
10 czerwca 2024 20:08

..."że Kallimach  w  młodości  zdradzał ciągoty homo. "

jak w mlodosci to zapewne i na starosc. Sa rowniez sugestie , ze Mikolaj Kopernik towarzyszacy Buonaccorsi w podrozy do Wloch , gdzie mial studiowac byl rowniez tej samej orientacji...

Pytanie : jak to mozliwe , ze osoba z obcego panstwa, obca koteriom dworskim robi taka zawrotna kariere ? 

Kurt Weissen w "Florentiner Kaufleute in Deutschland bis zum Ende des 14. Jahrhunderts"  wymienia kupiecka rodzine Bonaccorsi ( co prawda inna pisownia, ale w sredniowiecznych dokumentach czesto znieksztalcano nazwiska) , ktora prowadzila interesy miedzy innymi z kuria watykanska. Ta jednak czesto miala zwyczaj wymieniac partnerow na konkurentow. Domyslic sie mozna , ze Bonaccorsi zostali odsunieci od lukratywnego interesu- co moglo wplynac na rzekome spiskowanie przeciw papiezowi. Tak wiec jesli Buonac(c)orsi przybyl do Polski to mogl w tym miec jakis interes. Jesli przyjmiemy kontynuacje w swojej branzy  to mogl to byc transfer pieniedzy z polskich diecezji do watykanu- dlatego moze ten kontakt z biskupem z sanoka ?

Inna kwestia pozostaje , ze zarowno Wenecja, jak i Florencja od poczatku 14 wieku mialy olbrzymi wplyw na wydobycie kruszczow szlachetnych na terenie owczesnych Wegier. Floren i dukat mialy byc  bite z wegierskiego zlota. Moze byl aktywny w tym segmencie ?

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @z-daleka 10 czerwca 2024 20:08
10 czerwca 2024 22:28

Bonaccorsi nawet nie jest formą zniekształconą, tylko właściwą dialektowi toskańskiemu, gdzie dyftongizacja o -> uo nie zaszła. Kallimach mógł tak właśnie wymawiać własne nazwisko. 

Buonaccorsi robili interesy we Florencji w 1. połowie XIV w., ale chyba nie później. "W 1350 r. rodzina Buonaccorsi była ścigana, według świadectwa Klemensa VI, przez "multitudo creditorum", a spośród nich i ich wspólników żaden nie był w stanie odzyskać jakiejkolwiek znaczącej pozycji w handlu" (link). Zwróćmy uwagę, że 1350 to ostatnia data w przytoczonym  powyżej haśle wloskiego słownika biograficznego. Filippo działał jednak prawie półtora wieku później. Czyli orał jako mógł, ale raczej nie na rodzinnym poletku, czy w każdym razie nie tej florenckiej rodziny.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @jan-niezbendny 10 czerwca 2024 22:28
11 czerwca 2024 00:04

Olkiewicz twierdzi, że zamach miał dwie przyczyny. Zmiana na tronie papieskim z progresisty na konserwatystę, który pogonił stado urzędników wyselekcjonowanych przez poprzednika i wysokie bezrobocie wśród inteligencji wywołane napływem wielu zdolnych gryzipiórów z upadłego Bizancjum.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować